Boniecka opisuje Giedroyciowi jej zmagania z cenzurą jako redaktora naczelnego "Ziemi i Morza" oraz przedstawia swoją aktualną, skomplikowaną sytuację.
Szczecin-Głębokie. 9.I.57r.
Szanowny Panie Redaktorze
i Mili Koledzy, współpracownicy Kultury!
List ten jest spóźniony, bo miał przede wszystkim przynieść Wam zyczenia swiąteczne i noworoczne – ostatni miesiąc jednak tak bardzo wszystko poplątał w mym oficjalnym i prywatnym życiu, że dziś dopiero mogę go napisać.
Ostatni list Drogiego Pana z dn. 2/12 – na adres Redakcji ucieszył mnie bardzo, ale rownocześnie rozpoczęły się przykre historie na miejscu.
Wreszcie, po męczących rozmowach i podróżach w niesłychanie nieprzyjemnych dla mnie okolicznościach usunięto mnie ze stanowiska naczelnego i wogóle z Redakcji. Zespół pozostał oczywiście i pismo o tej samej nazwie zacznie znów wychodzić.
Popełniłam wiele błędów politycznych. Moja bezpartyjność niczego nie tłumaczy i nie usprawiedliwia. Trudno, trzeba ponieść konsekwencję.
Moją osobistą sugestią jest, że i kierunek naszej współpracy zainicjowany przeze mnie był jakoś niezręcznie.
Tyle o moich własnych kłopotach.
A teraz o samej-mnie: mam 45 lat, 4-dzieci, męża chorego na zawał serca. Zarabiam na dom piorem. Drukowałam kilka powieści. Jeśli by was Koledzy interesowała moja proza, chętnie prześlę Wam, którąś z książek.
W tej chwili Sp. Czytelnik wydaje tom mych opowiadań z czasów okupacji.
Pochodzę z Warszawy (tam kończyłam studia). W Szczecinie osiedliłam się po powstaniu.
Prawdziwą przyjemnością dla mnie było nawiązanie korespondencji z Panem. O zaproszeniu – nie mogę nawet mówić. Cieszyłam się jak dziecko!
Żadnej z przesłanych na adres Redakcji książek – nie otrzymałam, jak również numerów Kultury.
Myślę, że moje odejscie z Redakcji nie zerwie naszego kontaktu. Dlatego pozwalam sobie załączyć mój prywatny adres.
Szczecin 11. Majowa 42. Boniecka.
Kończąc łącze owe spóźnione, ale prawdziwie serdeczne życzenia, przynajmniej noworoczne pozdrawiając Was wszystkich.
Maria Boniecka
Jerzy Giedroyc wyraża swoje zmartwienie odsunięciem Bonieckiej od funkcji redaktora naczelnego "Ziemi i Morza", a także prosi adresatkę o nadesłanie opowiadań z czasów okupacji.
30 stycznia [195]7
Maria Boniecka
Szanowna Pani,
Bardzo mnie zmartwił list Pani z 9 bm.Współpraca między nami zaczęła się już układać i dużo sobie po niej obiecywałem. Jeżeli nie jest to niedysretne pytanie – to co było powodem Pani ustąpienia. Bez żadnych komplementów „Ziemia i Morze” pod Pani redakcją było naprawdę doskonale redagowane i wybijało się na czoło prasy periodycznej.Załączam odbitkę szczotkową noty, którą zamie[ś]ciliśmy w ostatniej „Kulturze”, którą zresztą wysłaliśmy do Pani, na adres prywatny.Chętnie będziemy wysyłali Pani nadal „Kulturę”, jeżeli będzie to Panią interesować. Bardzo liczę na przysłanie nam tomu opowiadań z czasów okupacji.-
Łączę najlepsze pozdrowienia
(Jerzy Giedroyc)
Maria Boniecka opisuje Redaktorowi szczegóły jej zmagań z cenzurą i kulisy pierwszego zamknięcia czasopisma "Ziemia i Morze".
[30.3.57]
Szanowny Panie Redaktorze!
Dopiero dziś mogę w kilku słowach dopełnić wyjaśnień.
Redakcja została mianowana przez KW. Partii. Red. nacz. (jedyną bezpartyjną osobę) zapewniano uroczyście że Zespół będzie umiał i mógł poprowadzić pismo w „ramach” i „po linii”. Redaktor ów zdawał sobie w pełni sprawę że nazwisko jego jest jedynie firmą. [ale] – woj. szczecińskie tak długo walczyło o pismo, [że] żadne względy nie miały mocy powstrzymania całej sprawy.
Zespół rzeczywiście wydawał się odpowiedni:
sekret. Redakcji – b. major KBW ofic. polit. wych. Kolega drugi – absolwent Instytutu im Gorkiego w Moskwie, inni (b. sekretarz propagandy) jaknajaktywniejsi członkowie partii.. Ale były i względy obiektywne: aktualny czas.
Plącze mi się popularny fragment z Pana Tadeusza. „Wszystkim się zdawało, że Wojski wciąż
gra jeszcze…”
Praca była trudna i przykra.
Walka z cenzurą, która na prowincji zaatakowała maksimum rezerwy – zabierała czas i energię.
Zamknięcie pisma przyszło niespodziewanie.
Powodem istotnym były sugestie cenzury.
I wtedy Komitet woj. żaządał zmiany redaktora.
Było to w grudniu. Red. był na urlopie w Krynicy. Zespół wniosek przyjął i aprobował. Zespół został. Red. zwolniono natychmiast.
Oczywiście za błędy, sprecyzowano je nawet – sprawa Węgier, Wybory, mętniactwo.
Wszystko było dość ordynarne i brutalne.
Wsród materiałów dowodowych były również fragmenty przedruków z pism emigr.
Ot i wszystko.
Pismo wychodzi. A to chyba jest najważniejsze. Ludzie są tacy i owacy. A problemy mają to do siebie, że trzeba je stawiać.
Łączę pozdrowienia
dla wszystkich Kolegów z Waszej
Redakcji
Moj poprzedni adres jest nadal aktualn[y]
30.III.57. [ZIEMIA
I
MORZE]