Szanowny Panie
Pośle,
Ponieważ mój wyjazd z powodu braku wizy się odwleka (widocznie nie reflektują na mnie), więc piszę w paru sprawach, które wydają mi się pilne. Ostatnio wiadomości z okupacji sowieckiej zaczynają być
coraz bardziej makabryczne. Głód i chłód jest coraz większy. Otóż mam projekt, który ma kilka dobrych stron. Mianowicie, by zorganizować pociągi z żywnością dla okupacji (powiedzmy dla Lwowa) z Rumunii. Organizacją niech się
zajmą laburzyści, a żywność zakupić w Rumunii. To ostatnie jest ważne nie tylko ze względu na taniość, ale również dlatego, że to jest praktycznie, biorąc odbieranie żywności Niemcom żyłującym Rumunię coraz bardziej. Laburzyści
są do tego najlepsi, gdyż szereg ich działaczy zajmuje się filantropią, a ponieważ są oni dosyć niechętnie nastawieni do wojny w ogóle, a do konfliktu z sowietami specjalnie – to dobrze będzie jeśli na własne oczy zobaczą,
jak to wygląda. Prawdopodobnie sowiety odmówią, tak jak stale odmawiają Czerwonemu Krzyżowi, ale w tym wypadku będzie to miało efekt propagandowy korzystny dla nas. By utrudnić zresztą sowietom odmowę powinni laburzyści wystąpić
z tą inicjatywą łącznie z amerykańskimi analogicznymi organizacjami, z którymi sowiety się niezmiernie liczą. Tą sprawą może się tylko zająć
Stańczyk i socjaliści ze względu na swoje kontakty z laburzystami. W najgorszym wypadku, gdyby to było możliwe, a Anglicy nie chcieli dać pieniędzy, to rząd powinien je wyłożyć. I
tak kraj klnie, że rząd zajmuje się tylko uchodźctwem a nie krajem. Trzeba zresztą wysuwać sprawę polską, którą Finlandia i nasze niedołęstwo spychają w szary[?] kąt opinii międzynarodowej. Tu przyjechała ze Lwowa paczka obywateli
amerykańskich. Robią z nimi sensacyjne wywiady i chciałbym je zalokować w prasie amerykańskiej. Można by je wepchnąć w prasie angielskiej i to by ułatwiło realizowanie mojej propozycji. Trzeba by akcentować, że ta żywność ma
być dostarczona nie tylko Polakom, ale i Ukraińcom i Żydom. To też zrobi na laburzystach dobre wrażenie
i jeszcze lepsze w Ameryce. Na Żydach przede wszystkim. Taki
Joint mógłby uruchomić wielkie pieniądze. Inicjatywa ta pozwoli nam wiązać kontakt i bliższą współpracę ze związkami robotniczymi i organizacjami socjalistycznymi amerykańskimi, co
da jeszcze jeden klawisz propagandowy b. ważny, a nie doceniany przez nasza okropną dyplomację. Pozwoli to również podnieść znaczenie polskich socjalistów w Ameryce – cierpiących jak cała Polonia na kompleks niższości. Nie
wspominam o Ukraińcach – bo efekt na nich byłby oczywisty. Druga sprawa również się łączy z Anglią. Na tym terenie są bardzo wielkie zaniedbania propagandowe. Przeciętny Anglik (robotnicy np.) o sprawach polskich nic nie wie,
nie rozumie dlaczego się bije etc. Te rzeczy wyjdą nam kiedyś bokiem w razie przedłużającej się wojny lub przy układaniu przyszłego pokoju. Specjalnie jeśli idzie o nasze ziemi wschodnie. Musimy urabiać już teraz opinię mas
angielskich, gdyż niewątpliwie w przyszłości laburzyści dojdą do władzy. Nasza propaganda albo obejmuje aparat urzędniczo-dyplomatyczny albo intelektualistów. Wydajemy nawet niezłe tygodniki, np.
„Free Europe”
Smogorzewskiego, ale to jest poziom stratosferyczny. Trzeba pomyśleć o zwykłym „magazine” ze „story”, z sensacją etc. ten typ tak konsumowany przez masy anglosaskie i tam w zawoalowanej
formie (broń Boże, by to nie wyglądało na propagandę, bo tego b. nie lubią) przemycać wiadomości o nas i tłumaczyć, że jesteśmy ludźmi i jakie są nasze interesy. Takie pismo może iść i na Amerykę i przy inteligentnym dziennikarskim
prowadzeniu nie jest powiedziane, że to ma być deficytowe. Trzeba również pamiętać, że takie pismo będzie dla nas cenne również i po wojnie. Dlatego tak tę sprawę akcentuję, gdyż nastroje społeczeństw anglosaskich jest naprawdę[?]
niepokojące z naszego punktu widzenia. Trzeba czasami być inteligentnie hojnym w wydatkach.
To nie ma nic nowego. Oczekujemy wyników ententy bałkańskiej. W Rumunii jest pewne przygnębienie z jej powodu, gdyż i Jugosławia i Turcja wywierają nacisk na oddanie Transylwanii Węgrom, a co najmniej danie autonomii. Na odcinku mniejszościowym montuję
takie sobie biuro studiów żydowskich z tutejszych leaderów żydowskich. Nie ma tu zbyt dużo ciekawych Żydów, ale trzeba wreszcie ten problem przegryzać. Mamy nadzieję, że uda się Panu wpuścić trochę świeżego powietrza do atmosfery
paryskiej, a co najmniej zamknąć
„Głos Polski”. Ja osobiście proszę o przymknięcie tego typa, który snuje wspominki i analogie z emigracjami popowstaniowymi. To jest skandal.
Ambasador już się dobrze czuje po operacji i w drugiej połowie lutego wybiera się do Paryża. Łączę wyrazy prawdziwego szacunku oraz pozdrowienia dla
p. Olszewskiego i
Grosfelda.
Jerzy Giedroyć
(1) - Adam Ciołkosz - portret
(2) - Kazimierz Smogorzewski przy grobie Józefa Becka na cmentarzu prawosławnym w Bukareszcie.
Sierpień 1980 r.