12/II
Wielebny
Ojcze. Masę czasu nie miałem wiadomości od Ojca. Ja jeszcze tu siedzę, bo mój wyjazd się odkłada. Wynika to z nawału pracy tutaj oraz intryg paryskich, zupełnie niesamowitych. Ja też jestem Bóg wie co: Beckowiec; Śmigłowszczyk, II-gi oddz. etc. Patrzę na to z filozoficznym spokojem. Jak tu skończę to jadę do wojska albo wracam do kraju. To ostatnie zresztą znacznie bardziej mnie
tentuje. Zrobię to albo przez Węgry albo przez Litwę. Na wszelki wypadek mam już wizę litewską. Żal mi tylko, że prace narodowościowe – tak niesłychanie dla nas ważne – zabagniają się coraz bardziej i mój wysiłek wcale znaczny idzie na marne. Mimo to b. proszę Ojca o wzięcie ostro do galopu
Wełtę, by zbierał mi informacje o Ukraińcach specjalnie O.U.N., robocie
Melnyka. Niech również zbiera literaturę (książki i czasopisma z terenu Włoch i Niemiec) współczesną. Tutaj jej nie ma, a do śmierci mi jest potrzebna. Ponieważ te rzeczy mogą być konfiskowane czy czytane więc lepiej je wysyłać drogą dyplomatyczną. Gdyby nie było bezpośredniej okazji to proszę, by
Synowiecki
przesłał to do Ambasady Polskiej w Paryżu do
Jerzego Żłobnickiego
z adnotacją, by ten mi wysłał do Bukaresztu. Interesują mnie w silnym stopniu informacje o rozmowach
Sołowija
we Włoszech z Melnykiem i nacjonalistami. Sołowij teraz tutaj i jedzie za parę dni do Włoch.
Reweluje
się b. nieprzyjemnie antypolsko. Ponieważ to wszystko pociąga za sobą koszta, to umówiłem się, że w razie potrzeby w niewielkich sumach zresztą da na to pieniądze
Artur Potocki, z którym się potem rozrachuję. Ma się rozumieć za każdym razem na zlecenie Ojca. Synowiecki mimo obietnic też mi materiałów nie przesyła. Proszę go również pocisnąć. Za artykuły do „Kuriera” dziękuję, są doskonałe. Marzę o tym, by Ojciec napisał książkę-broszurę o zadaniach jakie stoją przed polską myślą katolicką obecnie. Idzie tu mi o uwypuklenie zagadn.[ień] socjalnych i społecznych, które niewątpliwie będą w przyszłej Polsce niesłychanie ostre. To może spowodować nawet załamanie katolicyzmu w Polsce. Chętnie również widziałbym zreformowaną książkę „de virtute militari”. Obie książki byłyby w dużym stopniu obliczone na kraj. Proszę o tym pomyśleć.
O
Olu
nie mam wiadomości jakkolwiek pisałem do niego parokrotnie. Próbuję mu teraz przez Węgry posłać trochę pieniędzy, których na pewno potrzebuje. Mówił mi Potocki, że Ojciec się wybiera do Francji. Liczę jednak, że jadąc spotkamy się gdzieś po drodze. W każdym razie umowa nasza stoi, co do Milano.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia
Jerzy Giedroyć