Henryk Giedroyć. Agenda 1948


Szkoła Handlu Zagranicznego i Administracji Portowej – klapa. Stypendium – też klops. „Przed samym sobą muszę przyznać że liczyłem na stypendium ale teraz… Trzeba będzie nareszcie wziąć się do roboty. Henryk Maria Giedroyć – robotnik. Niech żyje PROLETARIAT” - zapisuje emigrant Henryk Giedroyć po szeregu niepowodzeń na brytyjskiej ziemi. „Nie tak sobie wyobrażałem moją karierę cywilną po 7miu latach służby w wojsku, „za waszą i naszą”...
Ale z pracą w powojennej Wielkiej Brytanii też nie jest łatwo. Z agencji pośrednictwa odchodzi wiele razy z niczym. Aż wreszcie jest - oferta z fabryki. Zostaje przyjęty, rozpoczyna żywot robotnika fizycznego. Odskocznią od codziennego kieratu jest kino (ogląda wszystko - kryminały, romanse, filmy przygodowe, animacje Disneya itd. - tytuły filmów zamieszczamy w osobnej zakładce) oraz bujne życie towarzyskie.
Odnotowuje też kolejne numery „Kultury”, które jego brat Jerzy wydaje w podparyskim Maisons-Laffitte. Jego też los tam w końcu rzuci – ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie w 1948 roku.

Dorota Gut