1940-02-20, o. Innocenty Maria Bocheński - Jerzy Giedroyc
Co do konkrtenych spraw, to Wełpa wyjechał do Francji, bodaj do wojska, nie posiadam jego adresu. Synowieckiego przyduszę jutro. Oto jest w Krakowie, jak Pan wie (Wasilewskiego 14) – podałem mu Pański adres. Trudzi się handlem żelaza, ale zdaje mi się, że źle mu idzie. Ja do Francji się nie wybieram, byłem chory, a potem mocno zrażony moimi ziomkami. NIemniej …łem starania, aby dostać z Warszawy moje « De article niektóre », a może i o katalizycmie coś napiszę. Naprawdę jednak straszliwie mi się nie chce. Bo i po co właściwie? Ważne rzeczy dzieją się tylko w Polsce – to też nie dziwię się Panu, że rozmyśla o powrocie. Tam jest coś do zrobienia. Henryk Borkowski bardzo mi się dziwił, że wyjeżdżam i stanowczo odradzał – ale mój wypadek był dość szczególny, jako że moja placówka jest w Rzymie. Nie mniej szczerze żałuje, że nie zostałem, że nie pojechałem z kolegami do La… itd. – bo tu ma …zaraz od … pracy na emigracji. Chwała Bogu, że ja mogę istnienie moich ziomków ignorować. Ale przyjemnie to nie jest, kiedy to plugastwo zupełnie bez powodu stara mi się wszystkimi możliwymi drogami, przez donosy do przełożonych oszczerstwa, fałszowanie listów itd. zaszkodzić.
Mimo wszystko zaintrygował mnie Pan swoją propozycją napisania owych broszur – bo Pan dodaje ”byłyby obliczone na kraj“. Tylko jak Pan to sobie myśli?
Tyle na dzisiaj. Po porozumieniu z Synowieckim napiszę Panu ponownie. Łączę serdeczne pozdrowienia
JInBocheński OP
PS. Ponawiam prośbę o adres Tennenbauma, albo Borkowskich. Gdyby przypadkiem byli w Rumunii czy wolno by Pana prosić o napisanie im, aby się ze mną skomunikowali?