1940-02-22, Jan Pożaryski - Jerzy Giedroyc
Kochany Jurku, dziękuję Ci za dwa Twoje listy, które otrzymałem od Pani Franciszki oraz za pocztówkę pisaną razem z p. Tanią. Dziękuję Ci również za dowody pamięci. Jestem b. wdzięczny Pani Franciszce za okazaną mi pomoc: raz pożyczyłem od niej 50,00, drugi raz 40,00 zł. Musiałem uciec się do pożyczki, bo ze mną jest bardzo krucho, w moim fachu. Zarobków prawie żadnych, dodatkowe zajęcie biurowe straciłem od 30.X, a w dodatku Matka ciężko chora. Chwała Bogu, żyjemy jeszcze jako tako. Mamy węgla trochę, pan Zygmunt postarał się o wóz szczap sosnowych dla mnie więc nie zimno. Dotychczas nie byliśmy głodni, ale biedna Matka nie ma dosyć mleka, masła, jajek zupełnie brak, więc z jej wyżywieniem jest zupełnie ciężko. Uważam, że mój obowiązek jest być przy niej, p... można, bo jestem jej fizycznie potrzebny. Wstaję w nocy, aby masować nogi pomagam przy przesiadaniu z łóżka do fotela, więc staram się jak najdłużej siedzieć w domu. Mieszkanie nasze poza szybami jest we względnym porządku. Trochę rozkradzione we wrześniu, ale mało. Inni więcej ucierpieli. Ciesz się, że jesteś nie w Warszawie. Tutaj psychicznie byś nie wytrzymał. Bogu dziękujemy z panią Franciszką, że jesteś w warunkach psychicznie odpowiednich, że masz pracę odpowiednią i że żyjesz jak człowiek. Jeśli chodzi o radę dla Ciebie, odradzam przyjazdu do Warszawy. Uważam, że powinieneś wykorzystać ten czas, aby usilnie studiować, ... Twoje wykształcenie. to jest moje zdanie i moich i Twoich przyjaciół. Jam gdybym mógł, chętnie bym wyjechał, ale nie mogę myśleć o tym, dopóki jestem Matce potrzebny.