Zdjęcie
Oleksandr Avramchuk. Fot. Archiwum rodzinne / Sygn. sm00558
© INSTYTUT LITERACKI

Powiązane postacie:

V. edycja naszego konkursu. Fragment nagrodzonej pracy doktorskiej


OLEKSANDR AVRAMCHUK


Przedstawiamy fragment pracy doktorskiej autorstwa Oleksandra Avramchuka, laureata piątej edycji naszego konkursu na najlepsze prace doktorskie i magisterskie związane tematycznie z historią i dorobkiem Instytutu Literackiego w Paryżu.

Nagrodzoną pracę doktorską pt. „Pisząc historię narodu „niehistorycznego”. Powstanie studiów ukraińskich i polsko-ukraiński dialog historyczny w USA (1939–1991)”, dr O. Avramchuk obronił w 2021 r. w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego.

Autor studiował historię w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Interesuje się i bada intelektualną historię Europy Środkowo-Wschodniej, dzieje Zimnej Wojny, ze szczególnym uwzględnieniem roli emigracji politycznej z regionu w polityce zagranicznej USA.

Był stypendystą m.in. Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej oraz Instytutu Studiów Politycznych PAN. Przy wsparciu Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta przygotowuje monografię poświęconą historii Programu Fulbrighta w Polsce (1959-2020).

***

„Harvardzka Rzeczpospolita”. Szkic do historii współpracy Instytutu Literackiego z Ukraińskim Instytutem Naukowym na Uniwersytecie Harvarda[1]

Pomysł, by zaprosić polskiego uczonego do prowadzenia wykładów w Harvard Ukrainian Research Institute (HURI) jest sam w sobie interesującym epizodem z dziejów polsko-ukraińskiej współpracy intelektualnej. Na epizod ten nieco więcej światła rzuca korespondencja Jerzego Giedroycia. Z odpowiednią propozycją redaktor paryskiej „Kultury” wystąpił wiosną 1975 roku. W liście do Leszka Kołakowskiego napisanym w marcu 1975 roku redaktor paryskiej „Kultury” pisał:

„Intryguję, by w Harvardzie stworzyć małą komórkę, zajmującą się przepracowaniem stosunków polsko-ukraińsko-rosyjskich. Jest tam duże centrum ukraińskie, ogromne rosyjskie, może by się znalazł etat dla Polaka. Dosyć się tym zainteresował [Zbigniew] Brzeziński, który w Harvardzie ma pewne chody, obiecał pomóc [Aleksander] Sołżenicyn, etc. Jeśli się to uda, to będzie zawsze pewien krok naprzód. Najgorzej, że nie bardzo mogę wytypować polskiej kandydatury.”[2]

Giedroyc do sprawy powrócił miesiąc później, pytając Kołakowskiego w kolejnym liście, czy Fundacja Alfreda Jurzykowskiego mogłaby sfinansować etat dla Polaka. Zwrócił się w tej sprawie do Kołakowskiego, gdyż uważał, że kierujący katedrą literatury polskiej na Harvardzie Wiktor Weintraub nie będzie chciał zaangażować tej jednostki w planowane przedsięwzięcie. W liście do Kołakowskiego redaktor „Kultury” uzasadnił swe obawy domniemanym koniunkturalizmem Weintrauba, który jego zdaniem mógłby nie chcieć narażać swych dobrych kontaktów z krajem na rzecz utworzenia etatu dla polskiego historyka. Dystans Giedroycia wobec Weintrauba miał jednak głębsze korzenie, gdyż panowie pozostawali w bardzo chłodnych stosunkach od roku 1962[3].

Wyjaśniwszy Leszkowi Kołakowskiemu powód, dla którego zwrócił się do niego o pomoc w zapewnieniu środków na sfinansowanie „harvardzkiego” etatu dla polskiego historyka, Jerzy Giedroyc wskazał jednocześnie – jego zdaniem – jedynego odpowiedniego kandydata na etatu tego objęcie. Był nim Józef Lewandowski, „marcowy” emigrant, który w 1969 roku osiadł w Szwecji[4]. Można sądzić, że Giedroyc podjął starania o zatrudnienie na Harvardzie właśnie tego uczonego, gdyż z nim wiązał nadzieje na opracowanie historii Ukrainy dla polskiego czytelnika[5]. A publikację historii Ukrainy „ze specjalnym uwzględnieniem stosunków polsko-ukraińskich” redaktor „Kultury” uważał za sprawę pierwszorzędnej wagi. Pisał o tym w liście do Bohdana Osadczuka, w którym wyraził swe opinie po konferencji polskich i ukraińskich historyków na Uniwersytecie McMaster w październiku 1977 roku[6].

Wysiłki Jerzego Giedroycia na rzecz utworzenia „polskiego” etatu na Harvardzie wynikały z przekonania redaktora, że polska emigracja w Ameryce powinna wyrwać się z intelektualnego „okropnego polskiego getta”[7] poprzez bardziej aktywny udział w naukowej współpracy międzynarodowej. Jednym z najistotniejszych przejawów intelektualnego zamknięcia Polaków było w ocenie redaktora „Kultury” postrzeganie przez nich relacji polsko-ukraińskich, a szerzej – historii Ukrainy. Dlatego uznał, że warunkiem koniecznym do spełnienia przez polskiego historyka są kompetencje do napisania historii Ukrainy dla Polaków. 

Pomysł ufundowania polskiej „komórki” w HURI znalazł uznanie niektórych współpracowników Giedroycia, m.in. mieszkającego w Wielkiej Brytanii dziennikarza Kazimierza Okulicza. W jednym z jego listów czytamy:

„Centrum ukraińskie w Harvardzie jest jakby oparte na funduszach amerykańskich Ukraińców. Oczywiście, że trzeci element – polski – byłby tam konieczny [drugi element stanowił Ośrodek Badań nad Rosją]. Jeżeli na to mogą łożyć Ukraińcy amerykańscy, to dlaczego nie mogliby Polacy (zamiast obdarzania nagrodami krajo­wych uczonych)?”[8]

Redaktor „Kultury” uznał jednak za niemożliwe, żeby amerykańska Polonia była w stanie zorganizować skuteczną zbiórkę pieniędzy na samodzielne centrum polskie, bo, jak z żalem konstatował: „Emigracja polska nie jest emigracją ukraińską w sensie ofiarności, a mecenasów też brakuje”[9]. Trzeba więc było zacząć od starań o etat dla polskiego historyka w ośrodku ukraińskim[10], a w przypadku powodzenia tego zamierzenia podjąć starania o stanowisko dla historyka litewskiego i białoruskiego[11].

Podejmując zabiegi na rzecz utworzenia polskiej „komórki” w ramach HURI Jerzy Giedroyc bardzo liczył na pomoc Zbigniewa Brzezińskiego. On sam wyraził spore zainteresowanie projektem[12], był jednak zbyt obciążony działalnością polityczną, by zaangażować się w jego realizację. Zorientowawszy się, że wsparcie Brzezińskiego nie przekłada się na żadne działania Giedroyc uznał, że o pomoc należy zwrócić się bezpośrednio do Omeljana Pritsaka i Adama Ulama[13]. Ukrainiec zareagował z entuzjazmem, a nawet skonsultował sprawę z Brzezińskim, który zasugerował, żeby zaproszony do HURI historyk – przypuszczalnie Józef Lewandowski – zajął się nie tylko stosunkami polsko-ukraińskimi, ale łącznie ukraińsko-rosyjsko-polskimi. Pritsak uznał jednak, że tak szeroki projekt badawczy wymaga poważniejszych przygotowań i nie może zostać zrealizowany w najbliższym roku akademickim, tj. w roku 1975–1976. W zamian zaproponował zorganizowanie wykładu dla polskiego uczonego, o czym poinformował Adama Ulama[14]. Giedroyc nie rezygnował jednak z idei badań, a co za tym idzie wykładów nad stosunkami polsko-rosyjsko-ukraińskimi. W czerwcu 1975 roku wystosował oficjalne pismo do Omeljana Pritsaka, w którym pisał:

„Na pewno nie muszę Pana przekonywać że historia [stosunków polsko-rosyjsko-ukraińskich] jest fałszowana i wykorzystywana dla wąskich celów nacjonalistycznych przez wszystkie trzy narody. Obecnie, gdy Zachód spisał Europę Wschodnią na straty, jedyną możliwością pozostaje normalizacja relacji pomiędzy Ukraińcami, Rosjanami i Polakami.”[15]

Drogę do urzeczywistnienia tej idei redaktor „Kultury” widział w ufundowaniu stałych etatów dla historyków reprezentujących trzy narody, przy czym największy kłopot widział ze znalezieniem funduszy dla Polaka[16]. Niezależnie od tych dalekosiężnych planów i związanych z nimi obaw Giedroyc podjął kwestię gościnnych wykładów polskiego historyka w HURI. Pritsak, jako – co podkreślił – „wieloletni czytelnik Pana doskonałego czasopisma”, życzliwie odniósł się do propozycji Redaktora i poprosił o szczegółowy życiorys proponowanego przezeń kandydata do prowadzenia wykładów. Jednocześnie wyraził nadzieję na wsparcie finansowe ze strony kierowanego przez Zbigniewa Brzezińskiego Instytutu Spraw Komunizmu na Uniwersytecie Columbia i kierowanego przez Adama Ulama harvardzkiego Ośrodka Badań nad Rosją[17]. Wysyłając Pritsakowi życiorys Józefa Lewandowskiego Giedroyc podkreślił, że „współpraca odegra wielką rolę nie tylko dla naszych krajów, lecz dla całej Europy Wschodniej”[18].

Uznawszy etat dla Polaka na Uniwersytecie Harvarda za „sprawę, którą warto załatwić, by spokojnie umrzeć”, Jerzy Giedroyc chciał w październiku 1975 roku wysłać do Stanów Zjednoczonych „dla negocjacji” orientalistę i krytyka literackiego Wojciecha Skalmowskiego[19]. Pritsak osobiście znał Skalmowskiego, który przed laty przebywał na Harvardzie jako stypendysta Ośrodka Badań nad Bliskim Wschodem[20]. Sam Skalmowski nie wykazał entuzjazmu wobec pomysłu. Redaktor starał się go jednak przekonać, pisał:

„Sprawę tej komórki historycznej uważam za najważniejszą […]. Liczę więc że jednak nie odmówi Pan tej jazdy – choć zdaję sobie sprawę jak to jest dla Pana niewygodne. Rozumiem, że Ukraińcy Pana nudzą: szczerze mówiąc mnie nie tylko nudzą, ale ich nie znoszę. Ale trzeba grać tę kartę, by mieć w przyszłości jakąś alternatywę na wschodzie.”[21]

Ostatecznie, z bliżej nieznanych powodów, Giedroyc postanowił odłożyć wyjazd Skalmowskiego do USA, choć Pritsak wystosował już oficjalne zaproszenie i poczynił starania o uzyskanie dla niego wizy[22].

O wadze, jaką redaktor „Kultury” przywiązywał do inicjatywy utworzenia polskiej „komórki” na Uniwersytecie Harvarda świadczy to, że dążąc do pomyślnej finalizacji tej inicjatywy uruchamiał wszelkie znajomości. W 1977 roku namawiał do spotkania z Omeljanem Pritsakiem przebywającego podówczas w USA Zdzisława Najdera, którego rozpatrywano jako jednego z ewentualnych następców Wiktora Weintrauba na harvardzkiej katedrze literatury polskiej[23]. Jerzy Giedroyc dążył jednocześnie do nawiązania współpracy pomiędzy założonym w 1976 roku przez polskich emigrantów Północno-Amerykańskim Studium Spraw Polskich a Uniwersytetem Harvarda, w szczególności w obszarze zagadnień ukraińskich[24]. Choć Najder w końcu nie pojawił się w amerykańskim Cambridge, nawiązał z uczonymi ukraińskimi kontakt korespondencyjny, wynikiem czego była obietnica innego Ukraińca, historyka Jarosława Pełenskiego, że wystara się o udzielenie stypendiów dla doktorantów z Polski zainteresowanych sprawami polsko-ukraińskimi. Najder informował Giedroycia:

„Mam Pełenskiemu dać nazwiska w lecie [1978 roku]; prawdopodobnie będą musieli dostać zaproszenia, nie mówiąc konkretnie o sprawach polsko-ukraińskich, ale ogólnie o historii itp. Proszę Pana o to dlatego, że Pełenski ma u wielu ludzi opinię niezbyt spolegliwego i chciałbym rzecz «obstawić».”[25]

Prośbę o wsparcie dla swoich projektów Jerzy Giedroyc skierował też do Czesława Miłosza, który – jak się wydawało Redaktorowi – był w dobrych stosunkach z Omeljanem Pritsakiem[26]. Giedroyc miał powody, by tak sądzić, gdyż w 1970 roku Ukrainiec obiecał Miłoszowi dofinansowanie publikacji „pamiętnika mówionego” Aleksandra Wata – współtwórcy futuryzmu w polskiej literaturze – w wydawnictwie Instytutu Literackiego[27]. Na zainteresowanie Pritsaka tą inicjatywą wydawniczą miały wpływ, jak można sądzić, jego własne wspomnienia i sentymenty z młodości. W okresie sowieckiej okupacji Lwowa w latach 1939–1941 Omeljan Pritsak – będąc doktorantem wybitnego orientalisty Ahatanheła Krymskiego w Kijowie – pracował też w nowo utworzonej lwowskiej filii Akademii Nauk Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej[28]. W tym czasie do Lwowa przybył, uciekając przez Niemcami, Aleksander Wat i od razu zaangażował się w literacko-polityczne życie okupowanego przez Sowietów miasta, m.in. współtworzył Związek Pisarzy Ukrainy Zachodniej, publikował na łamach „Czerwonego Sztandaru”[29]. Co prawda ta aktywność Wata trwała krótko, ponieważ już w styczniu 1940 roku został aresztowany przez NKWD, ale młody Omeljan Pritsak niewątpliwie słyszał o polskim lewicowym pisarzu i zetknął się z jego napisanymi wówczas tekstami.

Ostatecznie publikacja pamiętników Aleksandra Wata nie doszła do skutku, gdyż kierujący Instytutem Literackim Giedroyc odmówił przyjęcia dotacji z HURI. Uznał bowiem, nie bez racji, że publikacja pamiętników przez Instytut Literacki za pieniądze wyasygnowane przez Ukraiński Instytut Naukowy mogłaby zaszkodzić zarówno Pritsakowi, jak i „Kulturze”, gdyż niepotrzebnie dolałaby oliwy do ognia niezadowolenia środowisk ukraińskich, które i bez tego systematycznie krytykowały Pritsaka na łamach ukraińskiej prasy za „bronienie interesów rosyjskich i polskich”[30]. Obawy Giedroycia podzielał, zdaje się, sam Pritsak, gdyż „z ulgą” przyjął wiadomość, że Redaktor zrezygnował z przyjęcia dotacji[31]. Niewątpliwie ważna – szczególnie w perspektywie realizacji planu utworzenia polskiej „komórki” w HURI – kwestia reakcji emigracyjnej prasy ukraińskiej na finansowe zaangażowanie Ukraińskiego Instytutu Naukowego w publikację Instytutu Literackiego, stała się dla Giedroycia dobrym pretekstem, by po prostu pamiętników Wata nie wydawać. Prawdopodobnie niezręcznie było mu odmówić promującemu ten pomysł Miłoszowi, choć uważał, że ma on do tekstu „zbyt emocjonalny stosunek i nie może oceniać ich wartość bezstronnie”[32]. Wspomnienia Aleksandra Wata zatytułowane Mój wiek ukazały się ostatecznie w 1977 roku w londyńskim wydawnictwie Book Fund[33].

 Pomysł powołania odrębnej „komórki” zajmującej się badaniem stosunków polsko-ukraińsko-rosyjskich i zapraszającej jako visiting professors uczonych tą tematyką zainteresowanych w końcu nie został sfinalizowany, a przynajmniej w formie proponowanej przez Jerzego Giedroycia. Można sądzić, że zaproszonym do Harvardu polskim uczonym okazał się nie Józef Lewandowski – jak tego spodziewał się Giedroyc – lecz polsko-ukraiński literaturoznawca z Polski Bohdan Strumiński, który właśnie w lipcu 1975 roku znalazł się w HURI jako wykładowca języka i literatury ukraińskiej[34]. Niewątpliwym jednak było zainteresowanie propozycją „Kultury” ze strony Omeljana Pritsaka, które wiązało się z potrzebą medialnego nagłaśniania działań Ukraińskiego Instytutu Naukowego. Realizację idei Giedroycia Ukrainiec widział „pod firmą Centrum Ukraińskiego i połączone z reklamą tego centrum” – autorytet „Kultury” mógł bowiem przyciszyć płomienną krytykę płynącą pod adresem ośrodka ze strony nacjonalistów i niektórych emigrantów starszego pokolenia, np. Mykoły Czubatego[35]. Wsparcie czasopisma, które ukraińscy emigranci obdarzali znacznym zaufaniem i szacunkiem, przyspieszyłoby w opinii Pritsaka kampanię zbierania funduszy na ukraińską naukę[36]

Sprawozdania ze spotkań członków Komitetu Studiów Ukraińskich przy HURI wskazują, że pomysł Jerzego Giedroycia – co prawda w nieco zmienionej formie – był przedmiotem dyskusji w 1978 roku. Tym razem łącznikiem między Paryżem a Cambridge był osobiście Wiktor Weintraub, do którego Redaktor zwrócił się za pośrednictwem Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i Zygmunta Hertza. Tym razem Redaktor proponował ufundowanie przez Instytut Literacki dla studenta zainteresowanego Polską stypendium na naukę języka i literatury polskiej. Pomysł ten Weintraub skomentował w liście do Hertza:

„Piękna to inicjatywa, za którą jesteśmy wdzięczni. Dziś omawiałem szczegółowo sprawę z Pritsakiem. Wysunął on kontrprojekt: ufundowania nie stypendium dla studenta polonisty, ale «fellowship»u czy dla doktoranta, przygotowującego pracę doktorską z pogranicza polsko-ukraińskiego, czy młodego uczonego, przygotowującego do druku książkę z tej dziedziny, z tym że Instytut zobowiązałby się płacić połowę tego «fellowship»u, tj. 300 dolarów miesięcznie. Argumentował w ten sposób: jeśli wkład Instytutu pójdzie na czesne, to za 300 dol. studentowi trudno będzie się utrzymać (podnajęcie pokoju, i to skromnego, wynosi co najmniej 150 dol.). A poza tym nie co roku będzie można takiego studenta znaleźć. Natomiast 600 dol. stanowi dla obdarowanego wzgl.[ędnie] przyzwoity «fellowship».”[37]

Weintraub zwrócił uwagę, że przyjęcie tego „kontrprojektu” zmieniłoby charakter wkładu weń „Kultury” i w praktyce oznaczałoby „subwencję dla ukrainistów”, pisał:

„Praca polonistyczna z tego zakresu wyjątkowo tylko by się trafiła, natomiast co druga praca z historii Ukrainy podpadłaby pod tę kategorię. Sądząc z listu Gustawa [Herlinga-Grudzińskiego], zamiary «Kultury» są inne: dania bodźca polonistom, aby zajmowali się też i ukrainistyką.”[38]

Weintraub jednoznacznie sygnalizował możliwe zagrożenia dla inicjatywy Giedroycia, które upatrywał w ewentualnym przejęciu przez HURI kontroli nad udzieleniem stypendium. W związku z niepewną przyszłością Pritsaka jako dyrektora Instytutu (historyk przeszedł poważną operację serca) oraz początkowo słabą pozycją swego ewentualnego następcy na katedrze literatury polskiej Stanisława Barańczaka, Weintraub uważał, że należałoby „wyraźnie ustalić jego [Barańczaka] uprawnienia z tym, że bez jego zgody takiego stypendium nie można dawać”. Uważał bowiem, że: „Tak długo, jak długo dyrektorem jest Pritsak można być pewnym «fair play», ale nie wiadomo, czy będzie on długo dyrektorem”[39]. Proponował również rozwiązanie na wypadek, gdyby Giedroyc odrzucił sugestię Ukraińców: „Stypendium byłoby w pierwszym rzędzie dla studenta polonisty, a gdyby taki się nie znalazł, mogłoby pójść na «fellowship»”[40].

Giedroyc zdaje się zaakceptował pomysł Pritsaka, zaś Weintraub wkrótce oficjalnie przekazał Komitetowi informację o planach Instytutu Literackiego ufundowania stypendium dla osób zainteresowanych historią stosunków polsko-ukraińskich[41]. „Kultura” miałaby sfinansować koszt pobytu takiej osoby, natomiast HURI miałby wziąć na siebie czesne. Z informacji Weintrauba wynika, że Giedroyc zamierzał udzielać takiego stypendium na jeden rok z możliwością przedłużenia na kolejny, na co członek Komitetu językoznawca Horace Lunt stwierdził, że dwa lata są zbyt krótkim czasem dla ukończenia doktoratu w Stanach Zjednoczonych. Omeljan Pritsak również miał zastrzeżenia wobec propozycji „Kultury”, gdyż proponowane przez nią miesięczne stypendium w wysokości 300 dolarów nie byłoby w stanie zapewnić pokrycia kosztów pobytu w amerykańskim Cambridge, a zatem Ukraiński Instytut Naukowy musiałby dopłacać do tego stypendium[42]. W sytuacji poważnych kłopotów finansowych związanych ze wzrostem kosztów utrzymania budynku HURI oraz koniecznością obsadzenia ufundowanych wcześniej katedr ukraińskiej literatury i języka, pomysł Giedroycia miał znikome szanse na realizację[43]. Tym niemniej Komitet zwrócił się do Weintrauba z prośbą o kontynuację rozmów ze środowiskiem „Kultury”, ale ukraińscy profesorowie Harvardu – jak się wydaje – już nigdy nie powrócili do tej sprawy.   

 

[1] Niniejszy fragment pochodzi z pracy doktorskiej pt. Pisząc historię narodu „niehistorycznego”. Powstanie studiów ukraińskich i polsko-ukraiński dialog historyczny w USA (1939–1991), przygotowanej pod kierunkiem prof. Katarzyny Błachowskiej i obronionej na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego w marcu 2021 r.

[2] List Jerzego Giedroycia do Leszka Kołakowskiego, 24.03.1975, [w:] Jerzy Giedroyc, Leszek Kołakowski. Listy 1957–2000, Warszawa 2016, s. 153–154. Korespondencja Jerzego Giedroycia świadczy, że przynajmniej od połowy lat 60. redaktor „Kultury” zabiegał o wsparcie Zbigniewa Brzezińskiego w kwestii udzielenia grantów na badania nad stosunkami polsko-ukraińskimi, List Jerzego Giedroycia do Iwana Łysiak-Rudnyckiego, 24.10.1965, [w:] Emigracja ukraińska: listy 1950–1982, Warszawa 2004, s. 584.

[3] Relacje Giedroycia z Weintraubem uległy ochłodzeniu po tym, jak ten ostatni oskarżył redaktora „Kultury” o „żonglowanie życiem ludzkim” i „pogwałcenie wszelkich zasad elementarnej konspiracji”. Oskarżenie było efektem nieprzyjemności, które spotkały Weintrauba w czasie wizyty w Polsce odbytej w 1962 r., tj. bardzo dokładnej i stresującej dlań rewizji na granicy. Weintraub był przekonany, że przyczyną, dla której Straż Graniczna tak się nim zainteresowała były listy, które przed jego przyjazdem Giedroyc napisał do szeregu osób w Polsce i w których prosił, by przez niego przekazały one materiały dla „Kultury”. Jerzy Giedroyc, Juliusz Mieroszewski. Listy 19571975, cz. 1, Warszawa 2016, s. 426. W reakcji na zarzuty Weintrauba Giedroyc uznał, że jest on „tchórzem, który boi się zepsucia stosunków z Warszawą” i dlatego unika kontaktów z otwarcie politycznymi inicjatywami emigracji w rodzaju Studium Spraw Polskich w Waszyngtonie. List Jerzego Giedroycia do Zdzisława Najdera, 19.12.1977, [w:] Jerzy Giedroyc – Zdzisław Najder. Listy 19571985, Warszawa 2014, s. 80.

[4] List Jerzego Giedroycia do Leszka Kołakowskiego, 20.04.1975, [w:] Listy 19572000…, s. 160.

[5] List Jerzego Giedroycia do Bohdana Osadczuka, 22.08.1977, [w:] Korespondencja 19502000, Jerzy Giedroyc, Bohdan Osadczuk, Wojnowice 2019, s. 535.

[6] List Jerzego Giedroycia do Bohdana Osadczuka, 22.05.1978, [w:] Tamże, s. 542.

[7] List Jerzego Giedroycia do Wiktora Weintrauba, 30.11.1970, Archiwum Wiktora Weintrauba (AWW), sygn. 275/07.

[8] List Kazimierza Okulicza do Jerzego Giedroycia, 21.04.1975, [w:] „„Mam na Pana nowy zamach…”. Wybór korespondencji Jerzego Giedroycia z historykami i świadkami historii, 1946–2000, Łódź-Paryż 2019, t. 2, s. 933.

[9] List Jerzego Giedroycia do Wojciecha Skalmowskiego, 2.06.1975, AIL. List został udostępniony autorowi przez dr Pawła Bema. W tym samym czasie Giedroyc żalił się w liście do Czesława Miłosza, że Polacy „nie mogą wnieść żadnego aportu finansowego. Rozglądam się za mecenasam[i], ale ich dotąd nie widzę”, List Jerzego Giedroycia do Czesława Miłosza, 1.07.1975, [w:] Jerzy Giedroyc – Czesław Miłosz. Listy 1973–2000, Warszawa 2012, t. 2, s. 131. W kręgu „Kultury” generalnie krytycznie oceniano ofiarność amerykańskiej Polonii na rzecz rozwoju niezależnej polskiej nauki. Dopytując się o wyniki podróży Józefa Czapskiego do USA w 1950 r., Michał Sokolnicki interesował się, czy „zdołał on przełamać to, czego nikt dotąd, nawet [Ignacy] Matuszewski, złamać nie zdołał – obojętności Polonii Amerykańskiej i tamtejszych funduszów polskich na kwestię utrzymania kultury polskiej i dania możności życia i wytrwania intelektowi polskiemu”, List Michała Sokolnickiego do Jerzego Giedroycia, 10.01.1950, [w:] Jerzy Giedroyc – Michał Sokolnicki. Korespondencja 1947–1960, Kraków 2018, s. 64–64. Działająca na rzecz powołania Ośrodka Studiów Polskich na Uniwersytecie w Kansas historyk Anna Cienciała pisała z pewną dozą ironii, że jego powstanie zależy od „znalezienia milionera”, List Anny Cienciały do Aleksandra Gieysztora, 20.05.1977, Archiwum Polskiej Akademii Nauk, Materiały Aleksandra Gieysztora, sygn. 1149, k. 77. Milionera nie udało się znaleźć i ośrodek nie powstał. We wspomnieniu o Annie Cienciale Roma Boniecka pisała: „Anna szczodrze świadczyła na te «polskie wiatraki» [imprezy kulturalne organizowane w Lawrence], żeby tylko jakoś nie przestały się kręcić. Ale swoimi zasobami niczego stworzyć nie mogła, potentatów amerykańskich gotowych łożyć na polską historię nie znalazła, do organizowania balów zacięcia nie miała, więc zostawało jej marzyć o wygranej na loterii”, Anna Cienciała, 1929–2014, „Przegląd Polski”, styczeń 2015, s. 3. 

[10] List Jerzego Giedroycia do Wojciecha Skalmowskiego, 2.06.1975, AIL.

[11] List Jerzego Giedroycia do Czesława Miłosza, 1.07.1975, [w:] Listy 1973-2000…, s. 131.

[12] List Jerzego Giedroycia do Wojciecha Skalmowskiego, 6.09.1975, AIL.

[13] List Jerzego Giedroycia do Leszka Kołakowskiego, 19.05.1975, [w:] Listy 1957–2000…, s. 165.

[14] List Omeljana Pritsaka do Adama Ulama, 20.03.1975, Harvard University Archives (HUA), Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.5, box 8.

[15] List Jerzego Giedroycia do Omeljana Pritsaka, 30.06.1975, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.15.2, box 1.

[16] Tamże.

[17] List Omeljana Pritsaka do Jerzego Giedroycia, 16.07.1975, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.15.2, box 1; List Jerzego Giedroycia do Omeljana Pritsaka, 30.07.1975, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.15.2, box 1.

[18] List Jerzego Giedroycia do Omeljana Pritsaka, 23.07.1975, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.15.2, box 1; Józef Lewandowski: A Concise Autobiography, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.15.2, box 1.

[19] List Jerzego Giedroycia do Leszka Kołakowskiego, 19.09.1975, [w:] Listy 1957–2000…, s. 171. „Więcej niż życzliwie” Omeljan Pritsak przyjął propozycję Giedroycia, by porozmawiać z Wojciechem Skalmowskim o szczegółach współpracy pomiędzy HURI i Instytutem Literackim w sprawie powstania polskiej „komórki”, List Jerzego Giedroycia do Wojciecha Skalmowskiego, 2.06.1975, AIL.

[20] List Omeljana Pritsaka do Jerzego Giedroycia, 27.08.1975, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.15.2, box 1. 

[21] List Jegrzego Giedroycia do Wojciecha Skalmowskiego, 6.09.1975. AIL.

[22] List Wojciecha Skalmowskiego do Omeljana Pritsaka, 24.10.1975, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.5, box 6.

[23] List Jerzego Giedroycia do Zdzisława Najdera, 25.11.1977, [w:] Listy 1957–1985…, s. 75. Omeljana Pritsaka Giedroyc nazwał „wielkim polonofilem”, odnotowując stałe zapraszanie polskich uczonych na odczyty i jako profesorów wizytujących.

[24] List Jerzego Giedroycia do Zdzisława Najdera, 19.12.1977, [w:] Tamże…, s. 80.

[25] List Zdzisława Najdera do Jerzego Giedroycia, 15.02.1978, [w:] Tamże.

[26] List Jerzego Giedroycia do Czesława Miłosza, 1.07.1975, [w:] Listy 1973–2000…, s. 131.

[27] Miłosz spotkał się z Pritsakiem, Pipesem i Weintraubem w czasie wizyty na Harvardzie w październiku 1970, zob. List Jerzego Giedroycia do Wiktora Weintrauba, 30.11.1970, AWW, sygn. 275/07; „Harvard Ukrainian Studies Newsletter”, vol. 2, no. 2, 1970, s. 5.

[28] Я. Федорук, Іван Крип’якевич та Омелян Пріцак (За матеріалами домашнього архіву І. Крип’якевича), Східний світ, № 1, 2007, s. 70–71.

[29] M. Shore, Caviar and Ashes: A Warsaw Generation's Life and Death in Marxism, 1918–1968, New Haven–London 2006, s. 67–83, 154–163.

[30] List Czesława Miłosza do Wiktora Weintrauba, 7.09.1971, AWW, sygn. 299/07.

[31] Tamże.

[32] List Jerzego Giedroycia do Wiktora Weintrauba, 29.10.1971, AWW, sygn. 275/07.

[33] A. Wat, Mój wiek: pamiętnik mówiony, przedm. Cz. Miłosz, Londyn 1977, cz. 1–2.

[34] Notatka na temat możliwości wykorzystania na wycinku ukraińskim Bohdana Strumińskiego, 6.06.1975, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, BU 00170/884, t. 3, k. 5. Bohdan Strumiński był działaczem ukraińskim urodzonym w Polsce, choć w środowisku emigracji ukraińskiej nieraz był traktowany jako Polak, List Jerzego Giedroycia do Bohdana Osadczuka, 17.09.1992, [w:] Korespondencja 1950–2000…, s. 666.

[35] Kwestia reakcji różnych ukraińskich środowisk na emigracji na powstanie ośrodka ukrainistycznego na Harvardzie wymaga dodatkowych badań. Obszerna korespondencja na ten temat, w tym wymiana listów pomiędzy Omeljanem Pritsakiem i Mykołą Czubatym, zob. Ukrainian Museum and Library in Stamford (UMLSA), Wasyl Lencyk Papers, boxes 2, 6; HUA, Papers of Omeljan Pritsak, sygn. 17315, box 2.  

[36] List Jerzego Giedroycia do Wojciecha Skalmowskiego, 2.06.1975, AIL; List Omeljana Pritsaka do Jerzego Giedroycia, 16.07.1975, HUA, Records of the Harvard Ukrainian Research Institute, sygn. 858.15.2, box 1.

[37] List Wiktora Weintrauba do Zygmunta Hertza, 6.01.1978, AWW, sygn. 343/07.

[38] Tamże.

[39] Tamże.

[40] Tamże.

[41] Minutes of the meeting of the Standing Committee on Ukrainian Studies held 23 January 1978, AWW, sygn. 240/07, s. 1.

[42] Tamże, s. 2.

[43] Sprawozdania ze spotkań Komitetu studiów ukraińskich z lat 1978–1982 zdominowane są dyskusją nad problemami finansowym Instytutu Ukraińskiego.

Pomiń sekcję linków społecznościowych Facebook Instagram Vimeo Powrót do sekcji linków społecznościowych
Powrót na początek strony