Henryk Giedroyc. Agenda 1942


„Karpacka Brygada, daleki jest świat,
Daleki żołnierza tułaczy ślad.
Daleka jest droga w zawiejach i w mgłach,
Od śniegów Narwiku w libijski piach…”

- słowa słynnej pieśni Brygady Karpackiej (autorstwa Mariana Hemara) zapisał 20-letni Henryk Giedroyć w swoim kalendarzyku na rok 1942. Sam był wówczas żołnierzem tej formacji, i właśnie w „libijskim piachu” pokonywał setki kilometrów ciężarówką kolumny transportowej. Na jego trasie był np. osławiony ciężkimi walkami Tobruk czy Gazala.

Z Libii Henryk wraz z całą formacją ewakuuje się do Egiptu. W kwietniu, w obozie Al Amaria, zaczyna podchorążówkę. Zajęć ma tu mnóstwo: musztra, terenoznawstwo, taktyka, pionierka, szermierka, walka bagnetem, strzelanie, gimnastyka, ćwiczenia nocne, patrol, rozpoznanie… „ale zmęczony” - notuje po jednym z takich wyczerpujących dni.

Podchorążówkę kończy już w Palestynie, w obozie Beit Jirja. Dostaje przydział do 2 kompanii transportowej 3 Dywizji Strzelców Karpackich. I wraz z całą formacją jedzie na wschód, do Iraku – gdzie polskie wojsko miało ochraniać pola naftowe. Stacjonuje w Quizil Ribat (gen. Władysław Anders miał tam wówczas kwaterę główną), jeździ do Mosulu, Bagdadu.

W kalendarzu znajdziemy nie tylko zapis tego wojennego szlaku DSK. Jest tam także niełatwa żołnierska codzienność, której Henryk Giedroyć sam doświadczał: zmaganie się z burzami piaskowymi, błotem czy atakującymi ich samolotami wroga. A także „chwile oddechu”: wypad do kina, picie, spotkania z dziewczynami czy ze starszym bratem Jerzym.

Warto zajrzeć na końcowe strony kalendarzyka – są tam spisane piosenki, których „Karpatczycy” uczyli się i śpiewali. Wsród nich powyższy utwór, ale i westernowa, rzewna pieśń o miłości, „Down Mexico Way”.




[Henryk Giedroyc. Agenda 1942]



©ILP