27 października
Deszcz leje jak z cebra
Załadowanie na wozy ok. 10.00
dojazd do portu – zaokrętowanie na „India Victory”.
Mamy wyjechać ok. 15.30 – nie wyjeżdżamy z powodu burzy.
Jestem na samym spodzie statku – okropne 460 ludzi w jednym luku.
Anna nie przyszła na molo
Wymiana pieniędzy
S.S. VICTORY SHIP
28 października
Odpływamy z portu o godz. 07.00
Tracę z oczu Neapol o godz 09.30
ADDIO MIA BELLA ITALIA
Anna nie była na molo
Pogoda zasadniczo ładna – w słońcu nawet ciepło, przelotne deszcze.
Około godz. 15 zaczyna kołysać
Kołysze dość dobrze aż do wieczora ale czuję się zupełnie w porządku.
Zostałem wyznaczony na kontrolnego do jadalni na jutro
Idę spać o 09.30
Mediterraneo – Atlantyk, S,S. INDIA VICTORY
29 października
Rano służba mnie ominęła – nie jestem potrzebny
– Cudna pogoda. Około południa jest prawie gorąco
Przed poł. widać było przez kilka godzin Afrykę
Po południu widać Afrykę jeszcze lepiej – pogoda wspaniała
Wieczorem widać dokładnie światła Algieru - latarnie morskie
– cóż za melancholia
S.S. India Victory – Mediterreano
30 października
Wstaję ok. 05.30 myję się i golę – herbata z biscuitami w kantynie.
Pogoda zmienna – wiatr, zimno. Widać brzegi Hiszpanii bardzo niewyraźnie.
Zajob wojskowy – podchorążowie mogą być używani do robót porządkowych – a hu!
Ok. godz. 18.30 – 19.00 mijamy Gibraltar
Jesteśmy na Atlantyku – zaczyna huśtać
Następna