LECH PIWOWAR


Tadeusz Kłak

Z Zagłębia do Starobielska.
Droga Lecha Piwowara


Z życiorysu poety

Lech Piwowar należał do ciekawszych postaci życia literacko-artystycznego Krakowa i Warszawy lat trzydziestych. Spora część jego życia wiązała się jednak z Dąbrową Górniczą, gdzie miał dom rodzinny.

Piwowar, urodzony 7 II 1909 w Krakowie, był synem Adama Piwowara oraz Heleny z Czechowskich, pochodzącej z Warszawy. Rodzice poety wzięli ślub w Archangielsku, na zesłaniu, gdzie znaleźli się za tajną działalność niepodległościową, prowadzoną w organizacjach socjalistycznych.

Ojciec Piwowara, związany i później z PPS, był znanym działaczem społeczno-politycznym w Zagłębiu. Początkowe nauki pobierał Piwowar w domu, później uczęszczał do szkoły średniej w Olkuszu. Siostra Barbara pisała o nim we wspomnieniu: „Już w gimnazjum olkuskim zdradzał zdolności literackie. Prowadził z profesorami zacięte dyskusje. Niełatwo go było zbić z tropu. Lubiany przez kolegów, często nimi kierował. Ciekawym rysem Lecha w tym okresie było poważne zainteresowanie problemami filozoficznymi i literackimi. z pasją redagował gazetkę szkolną” (ŻLP).

Cechowała go już wtedy wielka dociekliwość w poszukiwaniu prawdy, co stanowiło dziedzictwo po matce-nauczycielce. Trzeba również wspomnieć o bogatych tradycjach patriotycznych w rodzinach obojga Piwowarów. To m. in. sprawiło, iż po maturze Piwowar zgłosił się ochotniczo do podchorążówki w Krakowie, a po jej ukończeniu odbył służbę wojskową, uzyskując stopień podporucznika rezerwy. Z mundurem nie rozstał się jednak całkowicie, uczestnicząc później kilkakrotnie w dłuższych ćwiczeniach wojskowych.

W końcu sierpnia 1939 r. został jako oficer zmobilizowany do wojska. „Idę na front, zaraz wyjeżdżam” - zatelefonował Piwowar późnym wieczorem 30 sierpnia do matki przebywającej w Warszawie.

Brał udział w walkach i odwrotach stacjonującego na Śląsku 74.pułku piechoty. Znalazłszy się na wschodnich terenach Polski, zajętych przez Armię Czerwoną, dostał się do niewoli. 12 października 1939 r. widziano go w Równem w transporcie oficerów jako bolszewickiego jeńca. Do rąk matki poety dotarła po pewnym czasie rzucona zapewne z okna wagonu kartka, w której pisał: „Jedziemy waszą dawną drogą”. Była to aluzja do drogi jego rodziców na zesłanie w 1903 r.

Żona poety otrzymała ze Starobielska kartkę z 29 XI 1939 z życzeniami na Święta Bożego Narodzenia:

„Wandeczko moja najdroższa! Okropnie tęsknię do Ciebie, nie mam ani jednej godziny, żebyś mi nie stała przed oczyma, moje najdroższe kochanie. Jestem zdrów i cały. Teraz najmocniejszym moim pragnieniem jest list od Ciebie. Jak się czujesz? Jak się czuje Mama? Dusia? Wszystkie całuję najserdeczniej”.

Listy do poety od najbliższych chyba jednak nie docierały, skoro na adres PCK nadeszła kartka z 8 i 1940 z prośbą o odszukanie matki i siostry. W końcu marca Wanda Piwowarowa otrzymała od męża depeszę, zaś do matki dotarł telegram z 5 IV 1940 o następującej treści: „Gesund telegram briefe erhalten schreibt kuse euch Wanda Piwowar”. Wszystkie wysyłane później do Lecha Piwowara przez matkę i żonę listy wracały z adnotacją: „retour”.

Nazwisko poety znalazło się na „Liście katyńskiej” A. Moszyńskiego, obejmującej jeńców z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska: Piwowar podzielił los wszystkich jeńców z tego ostatniego obozu. Siostra jego położyła na grobie rodziców na starym cmentarzu w Dąbrowie Górniczej tablicę z napisem: „Lech Piwowar, poeta, żołnierz W. P. ppor., jeniec obozu w Starobielsku, ur. 7 II 1909 roku, zm. w 1940 roku”.

Pierwsze kroki literackie

Cofnijmy się jednak o kilka lat, do początku krakowskiego okresu życia Lecha Piwowara. Podchorążówka ponownie związała go z miejscem urodzenia, a utrwalił ten związek czas studiów, rozpoczętych w 1929 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim. Leon Kruczkowski, przyjaciel poety, napisał w przedmowie do Wierszy wybranych Piwowara z 1961 r., że miał on coś z żelaznego studenta. Istotnie - studia poety, zapewne z przerwami, trwały aż do 1939 r., a więc przez okres dziesięciu lat. Najpierw, zgodnie z życzeniem ojca, poszedł Piwowar jego śladem, wybierając geologię, by po roku stwierdzić, iż rozminął się całkowicie ze swoim powołaniem.



„Dowód osobisty” Lecha Piwowara - legitymacja studencka Uniwersytetu Jagiellońskiego, lata 20 XX w. Ze zbiorów Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie.


Rozpoczął wtedy studia w zakresie filozofii ścisłej, przerwane w 1933 r. Rok później zapisał się do Szkoły Nauk Społecznych i Politycznych przy Wydziale Prawa UJ. Ostatnie egzaminy zdawał jeszcze na początku 1939 r.

Kiedy Piwowar podejmował studia, Kraków, a ściślej środowisko pisarskie tego miasta, przeżywał wówczas pewien kryzys. Burza futrystyczno-formistyczna odchodziła już powoli w przeszłość i do wspomnień, w 1927 r. przestała ostatecznie wychodzić „Zwrotnica” Tadeusza Peipera, w tym też roku zamknęła swą dwuletnią egzystencję „Gazeta Literacka”.



„Pierwszy numer miesięcznika poetyckiego „Ezoter” lipiec 1928. Kraków.


Około 1929 r. nie było więc w Krakowie żadnej zorganizowanej grupy, do której młody poeta mógłby dołączyć, ani też pisma literackiego, w którym mógłby ogłaszać swoje teksty. Również uniwersyteckie skupiska młodych pisarzy, jakie uprzednio tworzyły Helion czy Litart, nie przejawiały większej aktywności. Należało więc tworzyć nowe ośrodki, toteż powstały dwie grupy - Brzask i Ezoter, obie prawdziwie ezoteryczne. Ich połączenie dało początek Krakowskiemu Klubowi Literatów, który odegrał pewną rolę w formowaniu się pisarskiej biografii Piwowara. Należeli do Klubu tacy m. in. pisarze jak Stanisław Kaszycki, Wiesław Gorecki, Teofil Kowalczyk i Zygmunt Leśnodorski. Sekretarzem Klubu był właśnie Lech Piwowar.



Notka o powstaniu Krakowskiego Klubu Literatów, z Lechem Piwowarem jako sekretarzem.


W latach 1929-31 Klub ten wykazywał sporą aktywność, organizując w Krakowie i w Zagłębiu szereg wieczorów literackich oraz - co ważniejsze - wydając miesięcznik „Antena Literacka”, w którym Piwowar wydrukował swoje pierwsze wiersze i artykuły. Młodzi pisarze związani z Klubem i „Anteną Literacką” nie mieli określonego programu, byli raczej kontynuatorami tradycji niż twórcami własnych wartości. Stąd też brał się ich konflikt z poetami Awangardy Krakowskiej, co wyraziło się w polemikach na łamach tego czasopisma.



„Antena Literacka” nr 3, 1929 r. Kraków. Artykuł Lecha Piwowara „Indywidualizm a szkoły literackie”.


Wkrótce zaczęły się jednak uwidaczniać przemiany w postawie pisarskiej Piwowara. Być może, iż wpłynęła na to zmiana kierunku studiów, co ułatwiło mu zetknięcie się ze swoimi rówieśnikami, a m. in. ze Stanisławem Piętakiem, Marianem Czuchnowskim, Stanisławem Telegą, Józefem Andrzejem Frasikiem i Władysławem Bodnickim.

Ta grupa pisarzy przyczyniła się do ożywienia działalności Litartu, organizacji skupiającej młodzież studencką Uniwersytetu Jagiellońskiego o zainteresowaniach literackich. Piwowar należał do najczynniejszych i najbardziej oddanych tej organizacji członków, wchodził nawet do jej władz. W Litarcie przeważały sympatie ku poezji awangardowej, urządzano tam m. in. wieczory poetów tej orientacji, a zwłaszcza Tadeusza Peipera i Juliana Przybosia.

 

Wiersze Lecha Piwowara na łamach „Anteny Literackiej”.


Wtedy zapewne zbliżył się Piwowar do autora „Tędy”, co określiło w dużej mierze jego dalszą pisarską drogę.

Piwowar brał udział w większości imprez i wieczorów Litartu. Recytował swoje wiersze na spotkaniach indywidualnych bądź zbiorowych, uczestniczył jako gorliwy polemista w publicznych dyskusjach na aktualne tematy (np. „Zmór” Zegadłowicza), dawał teksty do programów satyrycznych i parodystycznych. W latach 1934-36 występował w takich imprezach jak „Słuchajcie: Awangarda!”, „Żywy Kraków”, „Młody Kraków”, wygłaszał odczyty jak np. „Poeta przeciw wojnie” czy dawał omówienia nowości literackich, np. książki André Gide'a, napisanej po powrocie z ZSSR.


W stronę lewicy

Powyższe fakty wyraźnie określają postawę i miejsce Piwowara w ówczesnym Krakowie literackim. Jego nieodstępnymi towarzyszami w tamtym czasie byli Adam Polewka i Henryk Gotlib, zaś bliskimi przyjaciółmi Marian Czuchnowski i Leon Kruczkowski. Zresztą krąg tych przyjaciół był o wiele szerszy - obejmował całą chyba lewicującą awangardę literacko-artystyczną ówczesnego Krakowa.

Środowisko to nie ograniczało się do mówienia i pisania, ale włączało się niezwykle intensywnie w pracę społeczno-polityczną; tak też czynił Lech Piwowar. O tych latach i tej stronie działalności poety pisała w swoim wspomnieniu jego siostra Barbara w opracowanym przez nią życiorysie.



Zbigniew Pronaszko, „Dwóch mężczyzn” - Marian Czuchnowski i Lech Piwowar (z prawej) lata trzydzieste XX w. olej, płótno, Muzeum Narodowe w Warszawie (Muzeum Cyfrowe).


„Nawiązał liczne kontakty ze środowiskiem awangardy literackie, zetknął się i związał silnie z grupą lewicowych literatów jak Adam Polewka, Leon Kruczkowski, Ignacy Fik, Marian Czuchnowski i in. Pod ich wpływem obudziły się w Lechu dość nagle zainteresowania społeczne i polityczne.

Zaangażował się całkowicie w pracę polityczną lewicy, a zaniedbał studia. - Brał czynny udział w przeróżnych zebraniach, wiecach, spotkaniach z robotnikami, demonstracjach, uczestniczył w pochodzie 1-majowym 1935 r., w pogrzebie ofiar strajku w »Sempericie«.

Działał w Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom, współpracował z Towarzystwem Uniwersytetów Robotniczych (TUR), z Ligą Obrony Praw Człowieka i Obywatela, ze Związkiem Pacyfistów. Był w tym czasie wyraźnie i celowo zaniedbany zewnętrznie, niespokojny, co było powodem udręki rodziny, a mieszkał z nią razem” (ŻLP).



TADEUSZ KŁAK
(ur. 21 sierpnia 1932 r. w Porąbkach k.Kielc), polski eseista, dziennikarz, profesor nauk filologicznych o specjalności historia literatury polskiej, emerytowany pracownik Uniwersytetu Śląskiego.
Fot. archiwum rodzinne.





Pierwodruk pracy prof. T. Kłaka





Lech Piwowar „Raj w nudnym zajeździe”.
Poznań 1932.
By czytać lub pobrać kliknij na okładkę.
Książka ze zbiorów Biblioteki Narodowej/Biblioteka Cyfrowa Polona.





Lech Piwowar „Śmierć Młodzieńca w Śródmieściu”.
Dąbrowa Górnicza 1934.
By czytać lub pobrać kliknij na okładkę.
Książka ze zbiorów Biblioteki Narodowej/Biblioteka Cyfrowa Polona.





Lech Piwowar „Co Wieczór”.
Koło wydawnicze „Teraz”, Kraków 1936.
By czytać lub pobrać kliknij na okładkę.
Książka ze zbiorów Biblioteki Narodowej/Biblioteka Cyfrowa Polona.





Uczucia i listy

Okres największego zaangażowania Piwowara w sprawy społeczno-polityczne przypadł na r. 1936, potem schodzą one jakby na dalszy plan. Zapewne odegrały tu dużą rolę przemiany zachodzące w ZSSR, a zwłaszcza procesy moskiewskie. Decydujący bodaj wpływ na zmianę postawy pisarza miało poznanie malarki Wandy Markiewiczówny, interesującej się także muzyką. Jej siostra Władysława była pianistką i pedagogiem muzycznym) i teatrem. Jej dom rodzinny był szeroko otwarty dla świata artystycznego, odbywały się tam liczne spotkania, koncerty i dyskusje.

Dużą rolę Markiewiczówny w ewolucji postawy Piwowara potwierdza jego korespondencja. W jednym z listów do niej przyznał, iż skorygowała ona jego stanowisko „bez pardonu”, twierdził też, że zaangażowanie polityczne nie dawało mu pełnego zadowolenia. Szerzej o tych sprawach pisał w liście z 1937 r.:

„Ty mnie poznałaś w czasie, kiedy żyłem właściwie dość daleko od samego siebie. W wielu sprawach żyłem naśladownictwem, ulegałem pędowi, masie, polityce itp. To nie znaczy, że to wszystko, co najsilniej mnie emocjonowało przed trzema laty i jeszcze, choć już coraz słabiej, później, że to wszystko było zupełnie nieszczere. Owszem, było szczere, tylko nie było własne. Własne to jest to, co się wydaje człowiekowi, że nikt inny tak nie myśli, nie czuje. Nasza przyjaźń i nasza miłość to dopiero było coś takiego”.

W innym liście zaś dodawał: „Wiem, coraz bardziej wiem, że muszę wiele w sobie i dla siebie zmienić i że ja to zmienię”.

Wanda Markiewiczówna, wkrótce narzeczona, a od lipca 1939 r . żona Piwowara, była uczennicą Wojciecha Weissa i należała do grupy Pryzmat, a zaprzyjaźniona była z kręgiem takich malarzy jak Tytus Czyżewski, Zbigniew Pronaszko, Hanna Krzetuska i Wacław Taranczewski. Przyjaźniła się też z pisarzami, m. in. ze Zbigniewem Uniłowskim, sama również interesowała się poezją, tłumacząc szereg wierszy Guillaume Apollinaire'a i Vincente Huidobro. Listy Piwowara do Markiewiczówny, a zachowało się ich ponad sto, obejmują lata 1935-40; ostatni pisany był z obozu w Starobielsku. Największe nasilenie korespondencji przypadło na lata 1936-38, kiedy to Piwowar przebywał dłuższy czas w Warszawie. Wówczas też związał się on bliżej ze stołecznym środowiskiem literackim i zaprzyjaźnił z wieloma poetami, głównie młodego pokolenia, rozpoczął również współpracę z czasopismem satyrycznym „Szpilki”.

Listy Piwowara mówią dużo o życiu literacko-artystycznym Warszawy i o jego mechanizmach, przede wszystkim jednak dają one świadectwo sprawom uczuciowym i osobistym pisarza. Czytelnika tych listów uderza od razu, iż ma do czynienia z tekstami   p i s a r z a   kierowanymi do   a r t y s t k i.   Dokładniej mówiąc, są to listy poety zakochanego i w artystce, i w sztuce. Zabiegającego o przychylność i miłość adresatki. Przedmiotem wypowiedzi Piwowara były jego przeżycia osobiste, „życiowe” i literackie, jak też sprawy związane ze światem uczuć, myśli i artystycznych działań Markiewiczówny.

Listy te miały często kształt rozmów i dyskusji, niekiedy zaś przemieniały się w małe rozprawki o sztuce. Potwierdzają też one dwoistość osobowości Piwowara. O ile w życiu zewnętrznym był niezwykle czynny, aktywny, a nawet zaczepny i w polemikach agresywny, to w listach wyraża się raczej osobowość o cechach krańcowo odmiennych - skłonna do refleksji, rozmyślania i marzenia, czego jednym ze świadectw jest list z 1936 r., w którym pisał „Jakoś do tej pory nie zwracałem wagi na marzeniową stronę życia, a to przecież po prostu ratuje, broni człowieka”.


Pasje redaktorskie Piwowara

Jedną z dziedzin, w których pisarz ten okazał wielką aktywność, była praca dziennikarska. Pisywał artykuły i recenzje oraz ogłaszał wiersze w takich dziennikach jak „Naprzód”, „Dziennik Ludowy”, „Krakowski Kurier Wieczorny” i „Czas”, a także w „Sygnałach” i „Naszym Wyrazie”.

Ważnym doświadczeniem była dla Piwowara „Gazeta Artystów”, wychodząca w Krakowie od września 1934 r. Pismo to wydawała Krakowska Komenda Legionu Młodych, organizacja radykalizujących piłsudczyków, posługujących się hasłem pracy dla państwa. „Gazeta Artystów” nie była organem Legionu Młodych, lecz pomyślana była jako miejsce wymiany doświadczeń dla wstępującego pokolenia artystów i pisarzy o różnych stanowiskach ideowych, niemniej musiała uwzględniać także interesy mecenasa. Stąd też obok przedstawicieli Legionu Młodych do komitetu redakcyjnego wchodziło szereg młodych artystów, a m. in. Jan Cybis, Józef Jarema i Jan Szancer.

Związek Piwowara z tym pismem zaznaczył się szczególnie dwoma rodzajami publikacji. Jednym z nich była polemika z książką Brzękowskiego „Poezja integralna”, zatytułowana „Kieszonkowy podręcznik nowej poezji”. Artykuł ten zapoczątkował długą i ostrą dyskusję o poezji awangardowej, o czym będzie jeszcze później mowa.

Drugim rodzajem publikacji były wywiady i rozmowy Piwowara, przede wszystkim z artystami. Zapoczątkował je „Kwadrans ze Zbigniewem Pronaszką”, otwierający stały dział „Gazety Artystów”. Zamierzał w nim dać Piwowar „cykl rozmów z artystami w celu zbliżenia czytelników z artystą i zapoznania publiczności z jego pracą, problemami i życiem” (SG 335). Wywiad i bezpośrednia rozmowa stały się też jedną z ciekawszych form publicystyki Piwowara. Ten cykl przeniósł wkrótce autor na łamy „Tygodnika Artystów", a nawet umieszczał podobne teksty w różnych pismach codziennych.

„Tygodnik Artystów” stał się niewątpliwie największą przygodą dziennikarską i redaktorską Piwowara. Pismo to powstało w wyniku rozłamu, jaki nastąpił w „Gazecie Artystów” na tle różnic politycznych, w wyniku czego tygodnik ten opuścili wszyscy artyści oraz część stałych współpracowników, a wśród nich właśnie Lech Piwowar. Nowe pismo przyjął pod swoją firmę krakowski Związek Artystów Plastyków, który w tych latach wykazywał w swej działalności dużą dynamikę, wydając m. in. „Głos Plastyków” oraz patronując eksperymentalnemu teatrowi artystów Cricot.

Program nowego pisma był niewątpliwie bliższy Piwowarowi. Współpracował z nim od pierwszego numeru, kontynuując tu cykl rozmów z artystami (np. z Józefem Jaremą i przedstawicielami Grupy Krakowskiej), jak i pisarzami (Marian Czuchnowski i Leon Kruczkowski). Nazwiska rozmówców wskazują, że Piwowar dobierał ich uwzględniając jedno z dwóch kryteriów - związek z awangardą lub z literacką lewicą. W przypadku Czuchnowskiego kryteria te całkowicie się pokrywały.

Rola Piwowara w tym piśmie stale wzrastała, a od 10 numeru podpisywał „Tygodnik Artystów” jako redaktor odpowiedzialny. Wszystko wskazuje na to, iż był jego rzeczywistym redaktorem. Potwierdzeniem tego jest fakt, że kiedy miesięcznik „Studio” ogłosił ankietę, w której redaktorzy nieistniejących już pism prezentowali ich program i historię, o „Tygodniku Artystów” pisał właśnie Lech Piwowar.


Piwowar i Cricot

Współpraca Piwowara z obu tygodnikami pozwoliła mu się zbliżyć nie tylko do środowiska artystycznego, ale - poprzez nie - i do innych dziedzin sztuki, w tym także do teatru. Młodzi awangardowi artyści krakowscy zdobyli się bowiem nie tylko na własne pismo, lecz także podjęli próbę stworzenia   n o w e g o   teatru, w którym   p l a s t y k a   stanowiła nie element dodatkowy (np. w postaci dekoracji), lecz konstytutywny, a więc strukturalny. Teatrem tym był Cricot.



Teatr Artystów Cricot - plakat do sztuki „Wyzwolenie”.
Ze zbiorów Biblioteki Narodowej/Biblioteka Cyfrowa Polona.


Jego początki sięgały wczesnych lat dwudziestych, kiedy to w Krakowie, a następnie w Paryżu, młodzi artyści wystawiali po amatorsku sztuki Tytusa Czyżewskiego i Józefa Jaremy. Cricot jako instytucja teatralna powstał jednak dopiero w 1933 r. z inicjatywy Józefa Jaremy, który skupił wokół siebie wielu awangardowych artystów, takich jak Maria Jaremianka, Henryk Wiciński i Jonasz Stern, a także należących do innych orientacji artystycznych Zbigniewa Pronaszkę i Zygmunta Waliszewskiego. Z teatrem tym związali się jako reżyserzy m. in. Władysław J. Dobrowolski, Edward Rączkowski i Stanisław Żytyński, który zresztą występował tu, podobnie jak i Władysław Woźnik, jako aktor. Do przyjaciół teatru należeli Juliusz Osterwa i Stefan Jaracz.



Teatr Artystów Cricot - zaproszenie.
Ze zbiorów Biblioteki Narodowej/Biblioteka Cyfrowa Polona.


Cricot wystawił szereg sztuk autorów związanych z awangardą, jak Tytus Czyżewski, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Jalu Kurek i Józef Jarema, a z młodszych - Helena Wielowieyska. Pokazano także kilka sztuk autorów zagranicznych, a wśród nich Andre Gide'a, Charlesa Ferdinanda Ramuza oraz Georgesa Ribemont-Dessaignesa. Sięgał także po klasykę, dając nową interpretację „Wyzwolenia” Wyspiańskiego oraz zamierzając wystawienie „Pokoju” Arystofanesa w przekładzie Bogusława Butrymowicza, który dla tego celu miał unowocześnić Piwowar. Mimo kilkakrotnych zapowiedzi zamiar ten nie został spełniony.

Większość spektakli Cricotu łączyło różne dziedziny sztuki - plastykę, słowo, muzykę, taniec i pantomimę.

Oto np. zapowiedź jednego z programów: „I. Śmierć maharadży”. Taniec J. Pugeta do słów ballady St. Młodożeńca. II. „Mątwa” St. I. Witkiewicza. Reżyseruje W. Dobrowolski. Dekoracje i kostiumy H. Wicińskiego. Fonetyka według Kurta Schwittersa. Conferencier: T. Cybulski”. Lech Piwowar stał się nie tylko uczestnikiem wszystkich bodaj imprez Cricotu, ale z biegiem czasu także kierownikiem literackim oraz współtwórcą niektórych spektakli. On sam nie miał talentu dramaturgicznego, toteż nie podejmował prób pisania dla teatru. Poza jedną. Był nią „Proletariat. 8 obrazów scenicznych”, rzecz napisana wspólnie z Leonem Kruczkowskim z okazji 50.rocznicy powstania I Proletariatu. Utwór ten pozostał w maszynopisie, był tylko wystawiony w Krakowie przez amatorskie sceny robotnicze, zaś fragmenty wydrukowały w 1936 r. socjalistyczne dzienniki „Robotnik” i „Naprzód”.


Twórczość satyryczna

W Lechu Piwowarze tkwiła natomiast wielka pasja satyryczna. Wyrażała się ona w jego publicystyce, m. in. poprzez złośliwe charakterystyki swoich przeciwników lub skłonność do parodystycznego ujmowania różnych spraw.

Te dyspozycje twórcze Piwowara sprawiały, iż współpracował on w wielu spektaklach bliskich satyrze i szopce politycznej. Jedną z nich była szopka z 1936 r. pt. „Poszła Jadwiga na rydze”, w której obok Piwowara brali dział Adam Polewka, Maria Jaremianka i Jonasz Stern. Piwowar współpracował także z Polewką w przygotowaniu innych widowisk satyryczno-politycznych.

Satyryczna pasja Piwowara przejawiała się jednak najpełniej w jego fraszkach, określanych przez autora jako „Karykatury”. Nie ukazały się one ani za życia poety, ani też później w osobnej publikacji. Niektóre z nich wydrukował w 1937 r. „Nasz Wyraz”, zaś spora ich część znalazła się w książkowym wyborze tekstów pisarza dopiero w 1978 r.

Czytane dziś, a więc przeszło pół wieku od ich powstania, stanowią lekturę ciekawą, ale często trudną dla odbiorcy, który nie jest w stanie uchwycić i uwzględnić wszystkich aluzji, przytyków czy obiektów ataku, toteż spora część osób, zdarzeń czy faktów wymagałaby obszernych komentarzy i objaśnień.



Andrzej i Zbigniew Pronaszkowie, ok 1925 r.
Fot. Ze zbiorów I. Pronaszkowej.


Fraszki Piwowara przedstawione zostały jednak jego współczesnym w innej postaci - za pośrednictwem sceny. Teatr Cricot dał program zatytułowany „Wieczór karykatur”, na który złożyła się prezentacja rysunków Zbigniewa Pronaszki wraz z towarzyszącymi im fraszkami Piwowara. Nazwa wieczoru wiązała się głównie z jego częścią plastyczną. W obiegu prasowym był wówczas i inny, nieco mylący tytuł: „Fraszki pióra Pronaszki” (a nawet i: „Profanaszki”!); chodziło, być może, o wykorzystanie dla celów reklamowych nazwiska malarza o dużym rozgłosie, a może - istotnie - Pronaszko współpracował przy tworzeniu i słownej materii widowiska?

Plastyczna i tekstowa strona „wieczoru” była dobrze zestrojona, bowiem bohaterami fraszek byli konkretni ludzie z różnych kręgów - od reprezentantów wielkiej światowej polityki do przedstawicieli lokalnego środowiska krakowskiego. Widowisko tak pomyślane zbliżało się najbardziej swym kształtem do szopki, z tym że funkcje masek przejęły tu rysunki Pronaszki, przynoszące karykaturalne czy satyryczne ujęcie poszczególnych postaci.

Świat polityki reprezentowali Mussolini i Hitler oraz Beck, Śmigły-Rydz i Sławek, lokalną władzę gen. Mond i burmistrz Kaplicki, zaś świat dziennikarsko-polityczny dyrektor koncernu IKC, Marian Dąbrowski, negatywny bohater satyrycznej twórczości pisarzy i artystów lewicy.

Najbogaciej wśród bohaterów fraszek Piwowara reprezentowany był świat artystyczny - od ludzi teatru (Ludwik Solski, Karol Frycz i Juliusz Osterwa) do przedstawicieli malarstwa i literatury. Tak szeroki krąg portretowanych przez Piwowara ludzi brał się nie tylko z wymagań „wieczoru” i potrzeby jak największej różnorodności wprowadzonych postaci, lecz przede wszystkim z zainteresowań samego autora.

Wśród fraszek poświęconych artystom można wyróżnić dwie grupy. Jedna dotyczyła osób, do których Piwowar odnosił się krytycznie i dobierał dla ich charakterystyki ciemniejsze barwy, druga zaś - i ta była liczniejsza - obejmowała krąg ludzi bliskich i zaprzyjaźnionych.

Dla pierwszej grupy charakterystyczne są fraszki poświęcone krytykowi sztuki, Marianowi Dienstl-Dąbrowie oraz malarzowi Fryderykowi Pautschowi. Pierwszy z nich atakowany był nie tylko dlatego, że drukował w IKC artykuły zwalczające malarzy związanych z artystyczną awangardą, lecz i dla jego małych kompetencji fachowych.

Nawiązując do potocznego powiedzenia pisał o krytyku:


Tego „krytyka” to się poznaje od razu.

To jest ten dziad, do którego obraz nie przemówił ani razu!


Przejście do kręgu artystów, zaprzyjaźnionych z autorem fraszek stanowi utwór poświęcony Adolfowi Szyszko-Bohuszowi, który powierzeniem malowania plafonów na Wawelu młodym artystom naraził się na wielką niechęć malarzy krakowskich starszego pokolenia. Przyjacielski krąg artystów, ujętych w paradzie fraszek, obejmował takie nazwiska jak Jan Cybis, Eugeniusz Geppert, Józef Jarema, Sława Orkanowa, Zbigniew Pronaszko i Czesław Rzepiński.

Oto tekst poświęcony Jaremie:


Łysiejesz już, mój Józiu, niedługo będziesz jak święty,

czas by potomstwo mieć,

jakiś plafon nad głową! a ty wciąż żeńskie elementy

łowisz i łowisz. Aż ci opadnie sieć!


Zawarte tu aluzje, które były dla ówczesnego odbiorcy łatwe do uchwycenia, wymagają teraz odpowiedniego komentarza. Wyrażenie mówiące, iż czas bohaterowi na potomka i „plafon nad głową” informuje, iż Jarema pozostawał wówczas w stanie bezżennym i prowadził cygański tryb życia, przede wszystkim jednak powiadamiało ono, iż artysta należał również do tych malarzy, którzy tworzyli plafony wawelskie. Wyrażenie „żeńskie elementy” - oprócz związku ze wspomnianymi wyżej sprawami - stanowiły aluzję do sztuki Jaremy pt. „Element żeński”, wystawionej w teatrze Cricot. Komentarza wymagałyby nawet utwory o tak znanych nazwiskach jak Juliusz Osterwa, o którym Piwowar pisał:


Żył z nami, cierpiał z nami, gryźli go w teatrze,

karbowali mu skórę wtedy, gdy miał rację.

[ . . . . . . . . . . . . . . ]

Odszedł. Szczęścia nie było tu, więc odszedł goły.


Pisarzy, z którymi Piwowar był zaprzyjaźniony, ukazywał również w łagodniejszym świecie, chociaż i tu nie skąpił pewnych złośliwości. We fraszce o Czuchnowskim autor sparafrazował oświeceniowy utwór o płodnym, ale słabym dramaturgu Bielawskim. Piwowar wykorzystał fakt, iż Czuchnowski równie często wydawał swoje książki, a przy tym wykazywał wielką skłonność do tworzenia coraz dłuższych poematów, toteż ujął on swoją fraszkę w kształt ostrzeżenia:


Jakie to dziwne. Marian milczy. Szanujcie tę ciszę.

Bo - nim otworzy usta - poemat napisze.


W cieplejszy sposób ujął Piwowar sylwetkę Adama Polewki, zachowując pewne właściwości jego mowy, jak w podkreślając radykalizm jego postawy („Wiesz co, bracie, ja pokaże temu zgniłemu światu!”), wytknął jednak swojemu bohaterowi przewagę zapowiedzi pisarskich nad ich rzeczywistym spełnieniem.

Piwowar uhonorował również większym tekstem swojego mistrza i przyjaciela, Tadeusza Peipera, eksponując jego przekonanie o wielkości i prekursorstwie własnych dokonań:


Że ja i tu, że ja i tam,

że tylko ja i że ja sam,

że nic, że nikt, że ja się tylko znam.


Autor fraszki naśladował tutaj retorykę poezji Peipera, a nawet i stosowaną przez niego technikę „rozkwitania”. Jakże inaczej wygląda tekst poświęcony Tuwimowi! („Ja czarny żydek z Łodzi”; „Już jestem do niczego, kupię słownik Lindego i raz dwa mam tom gotowy!”).

Czy wszystkie teksty Piwowara były rzeczywiście fraszkami czy wypełniały jej normy gatunkowe? Zapewne nie, bowiem w niektórych dochodziły bardziej do głosu akcenty satyryczne i konwencje znamienne dla politycznej i obyczajowej szopki. Zresztą w XX w. fraszka, podobnie jak wiele innych gatunków, uległa przekształceniu. Fraszki Piwowara zwracają uwagę swoją wielką rozmaitością strukturalną. Niektóre z nich opierają się na swoistej narracji, a bohater ukazywany jest przez osobę trzecią. W niektórych, jak w utworze „Negus”, poświęconemu cesarzowi Hajle Sellasjemu, narrator występuje w pierwszej osobie („poświęcam tę fraszkę”). Do najciekawszych należą utwory o strukturze monologowej, gdzie bohater mówi o sobie i od siebie, dokonując prezentacji własnych poglądów (np. „Peiper”, „Dąbrowski”, „Pani Balowa”, „Dr Glatzel”). Inne opierają się na dialogu z bohaterem tekstu bądź też jego odbiorcą. Bardzo często Piwowar łączy różne formy wypowiedzi, uzyskując jeszcze większe urozmaicenie strukturalne utworu. Towarzyszy temu dążenie autora do wzbogacenia składni (wyliczenia i nagromadzenia) oraz intonacji (nawarstwianie pytań retorycznych, posługiwanie się zdaniami wykrzyknikowymi). Dodatkowe efekty otrzymuje autor dzięki wykorzystaniu nazwisk bohaterów do ich charakterystyki jak we fraszce „Pani Balowa”:


Ach, prędko, mój złociutki, mój kochany panie!

Jeśli nie zatańczymy, co się z nami stanie?!

Już pan nie może prędzej? Już pan nie może mocniej?

No, to może kto inny. A pan niech odpocznie.


Teksty Piwowara można by uznać za awangardową wersję twórczości satyrycznej, bardziej intelektualnej i posługującej się raczej środkami pośrednimi. Wymagały one odbiorcy elitarnego, o dużym stopniu wtajemniczenia, zwłaszcza w sprawy środowiska krakowskiego. Niektórzy recenzenci mieli twórcom „Wieczoru karykatur” za złe, że zbyt wiele uwagi poświęcali oni właśnie osobom i sprawom lokalnym. Jeden z nich zauważył, że „nawet publiczność krakowską więcej interesują Tuwim, Irzykowski niż niektórzy adwokaci krakowscy”.

Duet artystyczno-pisarski w osobach Pronaszki i Piwowara dał wkrótce jeszcze inne interesujące wystąpienie.

W jednym ze spektakli Cricotu obok jednoaktowej opery „Lajkonik, Korporant i Hamlet” Józefa Jaremy wystawiono utwór wspomnianych autorów pt. „Opera rysowana i recytowana”. Niestety, o tym widowisku niewiele potrafimy powiedzieć, gdyż teksty Piwowara zaginęły, a w każdym razie są dotąd niedostępne. Wiadomo, że recytował je świetnie Marek Katz, zaś w jednej z gazet pisano, iż był to „cykl dowcipnych aktualności, którym zarzucać można tylko to, że było ich - za mało”. Inny dziennik określił utwory Piwowara jako satyrę polityczną, w której „Wesoły nastrój udzielił się nawet obecnym na sali endekom, których Piwowar obskubał doszczętnie z narodowych piórek”.

Jedynym bodaj własnym spektaklem poety był natomiast - jak pisano w programie - „Wieczór parodyj literackich” Lecha Piwowara. Obejmował on wszystkie rodzaje pisarstwa, a więc poezję, prozę i dramat, a z autorów takie nazwiska jak Pawlikowska, Peiper, Rostworowski, Słonimski, Tuwim, Zegadłowicz i wielu innych. Niestety, żaden z tych tekstów nie zachował się, nie udało się też stwierdzić, czy któryś z nich był w ówczesnej prasie drukowany.


Poezja Piwowara

W latach poprzedzających wybuch wojny 1939 r. Lech Piwowar uchodził i jako poeta, i jako krytyk za „ucznia” Tadeusza Peipera. Hieronim Michalski pisał o nim: „Jest to nawet uczeń gorliwy. Nie tylko swoje pędy poetyckie hoduje w ogródku teorii peiperowskiej, ale i w licznych enuncjacjach krytycznych wypełnia funkcję komentatora i propagatora owej teorii" („U awangardzistów”, ,,Kultura” 1938, nr 32).

Tak wyglądał w przybliżeniu punkt dojścia pisarza. Ale zanim wszedł on na „szczyty klasycznej awangardy” (Henryk Domiński) i dał w swoich wierszach „sto procent awangardy” (Alfred Laszowski), przebył dosyć długą drogę rozwojową.

Pierwsze drukowane utwory poetyckie Piwowara pochodzą z 1930 r. Tytuły wierszy: „Smutek”, „Z księżycem”, „Nów” czy „Zachód w górach” (pisany w kawiarni Michalika w Krakowie!) świadczą, iż mamy tu do czynienia z poezją pejzażu, opartą na impresyjności doznań i na bliskiej tradycjom młodopolskim nastrojowości.


Poezja chłodu i dystansu

Wspomniane wiersze nie weszły do „Raju w nudnym zajeździe” (1932), pierwszej książki Piwowara, ale były jej bardzo bliskie. Zawarta w nich postawa, wyrażona w tytule utworu „Smutek”, pozostawała niemal w całkowitej sprzeczności z innymi nurtami w poezji polskiej z przełomu lat trzydziestych.

W „Raju w nudnym zajeździe” nie znajdziemy ani optymizmu i żywiołowości liryki skamandryckiej, ani zaufania do nowej cywilizacji, manifestowanej przez poetów awangardy, ani też społecznego zaangażowania pisarzy Kwadrygi. Co więcej - w ówczesnych wierszach Piwowara nie znajdziemy żadnej prawie styczności z ideową i artystyczną postawą żagarystów, a więc przedstawicieli tego samego pokolenia literackiego. Nie widać było buntu wobec rzeczywistości, ani też woli ideowej i moralnej przebudowy świata, czemu dawała wyraz poezja i publicystyka członków wileńskiej awangardy.

Każda ze wspomnianych tendencji, a każda na inny sposób, wprowadzała bohatera aktywnego a nawet agresywnego, zdobywczego wobec świata. Bohater Piwowara był krańcowo odmienny - zachowywał bierność i nieufność wobec prawie wszelkich wartości. Wyraźnie widać to w takich wierszach, jak „Kościół”, „Apostata”, „O Bogu” i „Lucyfer”, w których rozpoznać można inspiracje modernistyczne. Rozważane są tu zagadnienia prawdy i fałszu, nawet religie i Kościół widziane są od strony swoistej gry, aktorstwa i udawania.

Przekonanie o kryzysie wartości prowadzi bohatera do rezygnacji z działania, tym bardziej że ma on przekonanie, iż na nic nie ma wpływu, gdyż wszystkie decyzje już zapadły. Jednym rozsądnym i użytecznym zajęciem może więc być tylko stoicka kontemplacja świata.

Utwory z „Raju w nudnym zajeździe” mówią o niechęci ich bohaterów do działania, a nawet o lęku przed podejmowaniem czynu, gdyż żadne dokonanie nie odpowiadałoby wielkością i doskonałością zamysłowi („Każda wielkość jest zawsze stracona”). Największą wartością jest więc sama możliwość, a w sposób paradoksalny wyraża to zakończenie wiersza „Wierz w życie”: „jakże byłoby wielkie - gdybyś się był nie rodził!”.

Dla bohatera wierszy Piwowara ze wspomnianego tomu najbardziej pożądany byłby stan nirwany, biernego trwania, a stąd już blisko było do aprobaty śmierci oraz całkowitej na nią zgody. Mówiły o tym dwa ostatnie wiersze tomu - „Śmierć nad morzem” oraz „Potok”, w którym czytamy:


Tu śmierci szukać! Położyć na wodzie ręce obie;

jak dwie zielone gałęzie; które wiatr zerwał w lesie,

i patrzeć, gdy je fala, kołysząc się, podniesie,

jak rozkwitają pośpiesznie w tym płynnym, szumiącym grobie.


W innych wierszach tomu pojawiają się obrazy trwania jakby poza życiem i śmiercią („już więcej ani żyć, ni ginąć”) i uczestnictwa człowieka w nieustannych przemianach przyrody. Godny uwagi był wiersz „Przemiany”, gdzie bohatera, mającego cechy poety, fascynuje sam proces przemiany, jakiej świat roślinny ulega w słowie poetyckim.

Wspomniany utwór zapowiadał pojawienie się bardzo ciekawego wątku w liryce Piwowara, podejmującego wzajemne relacje człowieka i natury, które w późniejszej jego twórczości uzyskają inny kontekst i odmienne znaczenie. Tytuł jego - „Przemiany” - wskazywał na ewolucję samej poezji Piwowara. W utworach z „Raju w nudnym zajeździe” widać było oddziaływanie różnych poetyk, które zostały jakby „uzgodnione” i podporządkowane osobowości bohatera. Nawiązywanie do dawniejszych źródeł świadczyło o rozwiniętej świadomości Piwowara jako poety oraz o dużej dyscyplinie jego wyobraźni.

Autor ten nawiązywał m. in. do poetyki barokowo-rokokowej, o czym świadczyło obrazowanie, zakłócenia składni oraz zestawianie wartości oksymoronicznych, czyli wewnętrznie sprzecznych. Poetyką oksymoronu oraz stylem inwersyjnym posługiwał się Piwowar o wiele częściej, choćby w takich wyrażeniach jak ,,dzieci o starczych twarzach”, „błogosławiąc, przeklina”. Inspiracje barokowe zespalały się z oddziaływaniem poezji Leopolda Staffa, jednego z mistrzów Piwowara z wczesnego okresu twórczości. Również postawa bierności i rezygnacji, filozofia stoickiej zgody na istniejący porządek świata zbieżna była z zasadami panującymi w liryce autora „Wysokich drzew”.

Stosunek bohatera do świata, pełen rezerwy, dystansu i powściągliwości, potwierdza obserwacja obrazowania. Chłodowi i opanowaniu uczuciowemu bohatera odpowiada obrazowanie poetyckie - autor posługuje się skojarzeniami i epitetami wyrażającymi doznanie chłodu rzeczywistego, np. „zimna niezmienność” świata, myśl „chłodna”, „zimne niebo”. Podobną funkcję mają również „zimne” kolory czy motywy srebra; niektóre utwory wyrażają lęk przed ogniem.

Zarysowana powyżej postawa wyodrębniała Piwowara spośród jego rówieśników, co trafnie spostrzegł Stefan Napierski, pisząc: „gorycz refleksji, smętna powaga rezygnacji, konfesyjność z natury rzeczy miarkowana dystansem ironii - fałda przedwczesnego zamyślenia nad bezpowrotnością i daremnością zjawisk, to rzadka, całkowicie nietypowa, tym bardziej cenna tonacja w dzisiejszym pokoleniu” („U poetów”, „Wiadomości Literackie” 1933, nr 25).

Od rówieśników wyróżniało Piwowara i to, że swoje doświadczenia starał się wyrazić nie językiem awangardy, lecz środkami branymi częściowo od poetów dawniejszych. Rimbaud, Norwid i Staff - oto nazwiska najbliższe wówczas Piwowarowi. To sprawiło, iż na tle ówczesnej liryki polskiej poezja Piwowara miała cechy wyraźnie klasycyzujące. Potwierdzały to także takie cechy jego postawy poetyckiej jak dyscyplina, wysoki kunszt formalny oraz rygor wersyfikacyjny.


Ody i elegie

Następny zbiór wierszy Piwowara otrzymał tytuł „Śmierć młodzieńca w śródmieściu” (1934). Można by o nim z pewną przesadą powiedzieć, iż zawiera ody ujęte w ramy elegii. Obecność elegijności nie dziwi czytelnika, wszak służy ona wyrażaniu przeżyć związanych z przemijaniem i odchodzeniem oraz utratą wielkich wartości. Gatunek ten pozwala więc mówić o sprawach zamykających jakieś dążenia i procesy, służy pożegnaniu z przeszłością oraz rozstaniu z tym, co było bohaterowi wierszy drogie.

Elegia służyła również pożegnaniom ostatecznym, których sugestia zawierała się w tytule zbioru. Motyw śmierci łączył w sposób pośredni obie książki Piwowara. Ostatni wiersz poprzedniego tomu - „Śmierć nad morzem” - niewątpliwie korespondował z otwierającą zbiór następny „Elegią o tonących”. Jednak teraz motyw śmierci utracił swoje uprzywilejowane miejsce. Poprzednio bohater mówił najczęściej o śmierci własnej, teraz, z jednym wyjątkiem, śmierć dotyczyła  i n n y c h  postaci.

Przeciwwagę dla tytułowej problematyki stanowią trzy inne wątki przewodnie tomu: erotyka, pejzaż i bohaterstwo. Krajobraz w wierszach Piwowara bywa najczęściej przedmiotem kontemplacji, a więc jest nieruchomy. Często więc - poprzez rozmaite skojarzenia - otrzymuje on lub niektóre jego elementy kształt dzieła sztuki, jak w wierszu „Bruki” („zachód dmie w usta ulicom, jakby je z miedzi wykuto”).

Statyczności pejzażu odpowiada bierna na ogół - jak dawniej - postawa bohatera, także w sferze erotycznej. Również tu pojawia się motyw niespełnienia („Więdnę”), gdyż przedmiot pożądania jest odległy lub niedostępny albo też przeżycie miłosne przechodzi do dziedziny wspomnień, niemożliwych do pełnej aktualizacji. Stąd elegijne zakończenie wiersza „Ty i krajobraz”:


Inna odejdziesz od szumu, co ci się rzuci pod nogi.

Nie znajdziesz tamtej, wspomnianej, już niemożliwej drogi.

Tylko szelest usłyszysz spłoszonych zjaw. W siebie wrócisz.

I mnie, i siebie nie znajdziesz. i mnie, i siebie zasmucisz.


Formułą zawarta w tytule tego wiersza (ty i krajobraz) znakomicie wyraża ujmowanie pejzażu w wierszach Piwowara oraz formułowanie problematyki uczuciowej i erotycznej. „Zmysły” rozpoczynają się od następującej strofy:


Niebo ma usta pełne pogody: przelewa

błękity nad garbatą, pochyloną ziemią.

I panteista szemrze: te bezlistne drzewa

niby gałązki nerwów w ciele nieba drzemią.


Upersonifikowane zostało niebo, ujęte jako zjawisko organiczne, mające własną biologię. Uczuciami nasycony jest w wierszach Piwowara niemal każdy pejzaż, także emocjami erotycznymi, jak „Udój snu”, w którym na obrazy związane z odpowiednią interpretacją motywu obłoków (wymiona, niebo, droga mleczna) nakładają się wspomnienia dziecięcego głodu, a zakończenie („Mówisz: daj mi twych piersi, Krystyno!”) przywołuje już w sposób jednoznaczny sferę erotyczną. Dodajmy w tym miejscu, iż „Udój snu” nawiązuje do znaczeń zawartych w wierszu z poprzedniego tomu pt. „Piersi wielebnej Krystyny”, poświęconego bohaterce żyjącej w XIII w.

Nad problematyką pejzażu i miłości dominują jednak w „Śmierci młodzieńca w śródmieściu” motywy związane z bohaterstwem. Poprzednio bohater liryczny Piwowara był bierny i bezbronny wobec świata, był skazany na śmierć, z którą się godził i której nawet przyzywał. Teraz pojawia się zupełnie inny jego model. Przedmiotem szeregu utworów z drugiego zbioru poety są bohaterowie odznaczający się siłą, odwagą i heroizmem. Można wskazać na takie tytuły jak „Oda o młodzieńcach”, „Oda o bohaterach” czy „Do admirała”. Wyborowi wielkich bohaterów odpowiada „wysoki” gatunek, jakim była oda. Służyła ona uwielbieniu bohaterów, ich uwzniośleniu i monumentalizacji.

Ujęcia takie w najpełniejszym kształcie znajdujemy w tytułowym poemacie Piwowara „Śmierć młodzieńca w śródmieściu”. Poeta ukształtował jego bohatera jako boga nowoczesnego miasta i nowoczesnej ulicy, jako świecącą ich gwiazdę, nawiązując niewątpliwie do głośnego wiersza Peipera „Noga”, z tym że tam przedmiotem apoteozy była kobieta. W poemacie Piwowara bohater jest dla kobiet obiektem miłosnego pożądania, dla mężczyzn zaś wzorem, w jaki sposób należy sobie zapewnić erotyczną atrakcyjność („trzeba mieć mężne ciało [...] a uśmiechną się wokół kobiety”). Dla tych drugich staje się przykładem, przodownikiem i nauczycielem, dominuje on nad zniewolonym, pozbawionym swojej osobowości tłumem („stado posągów”).

Bohater tego poematu jest rzeczywisty, a jednocześnie jakby z legendy, gdyż jego krok

- jakby go wiódł - a oni przy nim, wysmukli i prości

- od dalekich laurów helleńskich ku rodzimym dębom.

Został on więc objęty procesem mityzacji, dzięki czemu istnieje jakby w dwóch wymiarach: teraźniejszym, konkretnym i ponadczasowym, by nie powiedzieć - poetyckim. Wydłużenie frazy poematu ma również podwójny sens: zbliża się ona do wiersza epickiego, bohaterskiego, a jednocześnie stanowi stylistyczny odpowiednik rytmu sportowego kroku.

„Młodzieniec” z poematu Piwowara został usytuowany w krajobrazie nowoczesnego miasta. W odniesieniu do tego pejzażu posługuje się poeta dwoma sposobami obrazowania. Elementy natury martwej ujęte zostały dynamicznie, w ruchu, jako zjawisko żywe i organiczne. Ulica ukazuje się więc jako rzeka, a bohater jako żeglarz. Ten sposób obrazowania był dla poety bardzo charakterystyczny, a o skłonności do motywów akwatycznych świadczyły liczne jego wiersze, a m. in. „Potok”, „Śmierć nad morzem”, „Odyseja”, „Piosenka marynarza” i „Do admirała”.

Drogi sposób obrazowania polegał na ukazywaniu krajobrazu naturalnego jako „sztucznego”, będącego wytworem umysłu i rąk człowieka. Chodzi tu o ujęcia takie jak: „Drzewa, zielone afisze wiosny, czytali gorliwi przechodnie”. Wypowiedź ta znamionuje zarówno bohaterów poematu, wychowanych już na wizualnej kulturze współczesnego miasta, jak narratora, który elementy świata natury utożsamia z przedmiotami kultury. Praktyka ta wskazywała na ewolucję poezji Piwowara, w której problematyka miasta i pejzażu cywilizacyjnego będzie z czasem nabierać coraz większego znaczenia.

W poemacie tym elementy natury martwej i organicznej pozostają jeszcze we względnej równowadze. Sam zaś bohater nie tyle, by posłużyć się słowami Peipera, „przytakiwał miastu, co mu się przeciwstawiał”. Jego wędrówkę przez miasto ku otwartej przestrzeni można odczytać jako próbę ucieczki, zakończonej przypadkową śmiercią pod kołami samochodu („wspięte nad zwichniętym ciałem, liżą krew ciepłą czarne koła!”).

Bohater ten, opuszczając miasto, zmierzał ku innemu światu. „Inny świat” - taki tytuł nosił jeden z ostatnich wierszy „Śmierci młodzieńca w śródmieściu”, ukazujący rzeczywistość o baśniowym zakroju.


Jaki kraj tam rozjaśniony szeroko,

na tęczy zbudowany zielony dom?

tam pomostem zbudowanym z kroków

jakże wzniosę gorącą miłość swą?


Ukazywany kraj ma więc cechy rajskie, żyją w nim szczęśliwi ludzie, tyle że - jak mówi bohater - znajduje się on tam, „Gdzie me doniosą mnie nogi”. Jest to świat rzeczywiście baśniowy czy mityczny, albo też będący tylko wytworem wyobraźni. Znamienne jest usytuowanie tego świata - znajduje się on   w g ó r z e   i aby go osiągnąć, trzeba się ku niemu wznieść. Rzeczywistość, w której żyje bohater, nie wystarcza mu, nie może się na nią zgodzić, poszukuje więc innej, znajdując ją tylko w marzeniu albo we śnie. Ten sposób ujmowania rzeczywistości będzie znamionował następną fazę twórczości Piwowara.


„Wszędzie woła głos poezji”

Około 1933 r. zaczął się w życiu i poezji Piwowara okres ideowych, politycznych i literackich przemian. Przełom zapowiadały utwory wcześniejsze, m. in. wiersz „Niech żyje Polska”, drukowany po konfiskacie w zmienionej i złagodzonej postaci pt. „Ja byłem...”. „Ten wiersz recytuje się dzisiaj wszędzie tam, gdzie ludzie myślą radykalniej” - pisał Piwowar do Anieli Daszewskiej. „Mieć Ciebie taką jakiej Cię nigdy nie było” - oto marzenie bohatera utworu.

Najpełniejszy jednak wyraz przemiany te znalazły w zbiorze „Co wieczór”. Wydany on został w 1936 r. w Krakowie pod firmą „Teraz”, będącą własnością Peipera, ale uległ konfiskacie. Wydanie drugie, zmienione i poszerzone o kilkanaście wierszy, ukazało się dopiero pod koniec następnego roku w Dąbrowie Górniczej. Powodem konfiskaty były wiersze należące do „społecznego” nurtu poezji Piwowara, zwłaszcza te, które podejmowały sprawy aktualne.

Dominantę problemową wielu utworów z nowego zbioru stanowiły ostre zagadnienia współczesnego świata - konflikty i napięcia społeczno-polityczne oraz walka proletariatu o lepszy kształt świata. Piwowar wprowadza do swoich wierszy nowego bohatera, mającego najczęściej charakter zbiorowy, a ukazuje go zwykle w takich sytuacjach jak wiec, demonstracje i uliczne starcia, a więc w konflikcie i walce z siłami przeciwnymi. Wyznania bohatera zastępowane są coraz częściej przez opowiadanie i opis, a dawniejsza wstrzemięźliwa postawa wobec rzeczywistości ustępuje czynnemu zaangażowaniu narratora w przedmiot opowieści czy sprawozdania. Niemniej i teraz wykorzystywał Piwowar, podobnie jak i inni poeci awangardy (Czuchnowski, Przyboś), motywy krajobrazowe, przy pomocy których budował sytuację walki i starcia przeciwstawnych sił. Na tej zasadzie opierało się wiele wierszy z tomu „Co wieczór”, a wśród nich poematy „Pogrzeb pięknej” i „Budować!”.

Pierwszy z nich był poetycką wersją pogrzebu ofiar krakowskich wydarzeń ulicznych w marcu 1936 r., które Piwowar przeżył głęboko i bezpośrednio. Problematykę aktualną wyrażał poeta w sposób metaforyczny, w całkowitej zgodzie ze wskazaniami Peipera (np. „Nędza oprawiona w gumę pałki policjanta”), pozostał też nadal poetą paradoksu i oksymoronu, gdy pisał: „krzyczy to wszystko, co jest tak przeraźliwie ciche”.

Najważniejsze jednak było to, iż narrator, którego tutaj wolno utożsamiać z autorem, wyraźnie sygnalizował swoją obecność. Był już nie tylko obserwatorem, ale współczującym świadkiem i uczestnikiem:


Byłem na ulicy wtedy, widziałem, jak tłum wyszedł.

Potem krew - 23 marca - na plantach.


Poemat zatytułowany „Budować!” (pierwotny tytuł: „Na bagnety”) stanowił niewątpliwie najbardziej jednoznaczną deklarację ideową poety. Wyraźnie ujawniła się tu dwoistość ideowa i polityczna przedstawianego świata jego ostre, opozycyjnie ustawione barwy. W poemacie Piwowara ukazane zostały dwa wrogie światy - „czarny ląd kapitalizmu” oraz bezrobotni, ludzie wydziedziczeni i upośledzeni. Z jednej strony agresywny faszyzm, z drugiej - proletariat o socjalistycznej orientacji ideowej. Głównym bohaterem w tym poemacie jest zbiorowość, do której należy i narrator. Jego głos cały czas nastawiony jest na słuchacza, do tego dostosowana jest cała retoryka. Dobitności argumentacji służą powtórzenia, paralelizmy składniowe oraz obrazowość wypowiedzi. Przemówienie narratora ma bowiem charakter agitacyjny i właśnie w tym poemacie język Piwowara zbliża się do retoryki ówczesnej poezji rewolucyjnej , co widoczne jest zwłaszcza w finale utworu:


My - na bagnety - ideą, słońcem słów czerwonym!

Przenosimy fabryki świateł w dłoniach, z ziemi w ziemię,

z kraju w kraj, na czarny ląd kapitalizmu.

Odpowiadamy dnieprostrojami woli, magnitogorskarni natchnienia,

światem wyzwolonym.

Budować znaczy dopiero żyć. Budować. Burzyć! Tworzącym skinieniem

wiodącym dreszcze radości w ten świat, który będzie ojczyzną!


Bohaterowie poematu nie uznają bowiem kraju, w którym żyją, za swoją prawdziwą ojczyznę („Ojczyzno, która ojczyzno? W czyim sercu? W jakim kraju?”). Świat istniejący został zanegowany i podważony, prawdziwą ojczyznę trzeba będzie dopiero zbudować własnymi rękami. Jest to więc zadanie do podjęcia i do wypełnienia. Budować! - ten imperatywny tytuł wyrażał właściwy sens wspomnianego poematu. „Kto nie widzi koloru jutra, nie ma oczu, dziewczyno” - czytamy w „Pogrzebie pięknej”).

Dzięki przyjęciu takiej postawy powstawały utwory ukazujące raczej budowanie niż destrukcję, jakby zgodnie ze słowami Piwowara z listu do Wandy Markiewiczówny, późniejszej swojej żony: „Żeby być rewolucjonistą, trzeba wiedzieć nie co należy zburzyć, ale co należy zostawić. Rzecz złą i nietrwałą niszczy jedynie rzecz dobra, która ją przetwarza. Rewolucja wartości - to jedyna rewolucja, na którą można sobie pozwolić bez barbarzyństwa” . Przy tym bohater Piwowara jest przede wszystkim marzycielem, a nie człowiekiem działania, albo - inaczej. mówiąc - główną jego czynnością jest marzenie i projektowanie nowej rzeczywistości, prawdziwszej nawet od świata realnego.

W poezji tej sfery życia autentycznego i marzonego nie są sobie przeciwstawne, lecz się organicznie łączą. W takich utworach jak „Niedziela” i „Odyseja” Piwowar wykorzystał Peiperowski „układ rozkwitania”, lecz o ile u autora „Tędy” traktowany był on przede wszystkim jako zasada stylistyczna i kompozycyjna, to tutaj wzbogaca się ona o skojarzenia wynikające z dosłownego rozumienia „rozkwitania” i organiczności. W „Niedzieli”, począwszy od wstępnego obrazu („Oto jest twoja ręka, czarny kwiat, na łące”), a skończywszy na późniejszych („zamiast ramienia gałąź”) cała substancja słowna wyraża proces rośnięcia, dojrzewania i owocowania, które prowadzą do kreacyjnego przekształcania rzeczywistości i wzbogacenia świata („patrz! posłuchaj - ziemia się rozszerza”).

Od tego rodzaju ujęć już tylko krok pozostał, by budowanie świata przekształcało się w nadawanie mu cech dzieła sztuki i właśnie przyszłe miasta oraz budowany świat staną się takimi dziełami sztuki, a właściwie owocem wszystkich sztuk. Idealnymi obywatelami takiego świata będą jego twórcy - poeci i artyści, oni też - zgodnie z koncepcją Piwowara - uosabiają prawdziwe człowieczeństwo.

W listach do siostry pisał on o sztuce, iż jest to „najpiękniejsze ludzkie zajęcie”, zaś - mając na myśli poezję - stwierdzał, iż „z najlepiej przeżytych naszych dni zostaną tylko te, w których napisało się najpiękniejsze wiersze. Nic więcej. Ale to bardzo dużo”.


Świat jako dzieło sztuki

Piwowara można by bowiem - posługując się określeniem Kazimierza Wyki w odniesieniu do Norwida - nazwać „poetą i sztukmistrzem” właśnie ze względu na to, iż utwory tego poety sięgają do elementów, zasad czy gotowych wzorów branych z innych dyscyplin artystycznych. Bardzo często odpowiedni fragment rzeczywistości dostrzegany jest jako obraz. We wcześniejszej poezji Piwowara widać było skłonność do posługiwania się porównaniami czy aluzjami malarskimi, później pojawiły się wiersze będące słowną wersją dzieła plastycznego, np. „Polowanie z trąbkami” czy „Poranek w twoim pejzażu”.



Lech Piwowar „Wiersze dla Wandy” (2010).
Zbiór, w opracowaniu prof. Tadeusza Kłaka, ukazał się nakładem Biblioteki Śląskiej w siedemdziesiątą rocznicę śmierci poety.


W drugim z tych utworów chodzi zarówno o pejzaż rzeczywisty, jak i o prawdziwy  o b r a z (w „t w o i m  pejzażu”). Adresatką wiersza była niewątpliwie Wanda Markiewiczówna, malarka, późniejsza żona poety. W podobny sposób ukształtował on wiersz „Dla Wandy” („Jesteś śliczna domem, gdzie mieszkają same moje autoportrety”), „Z pamiętnika” - z motywem martwej natury i „Nade wsią” (przestrzeń - „rajskie malowidło”).

Znamienny dla wyobraźni Piwowara oraz dla budowy obrazu poetyckiego jest fakt, iż kilku cyklom wierszy, pochodzącym zresztą z różnych lat, dawał on tytuł „Rysunki”, nawiązujący bezpośrednio do jednej z artystycznych technik. Często również dochodziła w poezji Piwowara do głosu wyobraźnia architektoniczna, wyrażająca się w takich zwrotach jak „brama nocy” („W dymie”), „sale powietrza” („Murarze”) czy „piramidy” („Milczenie”). Wiele razy pojawił się także w utworach tego poety motyw pomnika, nie brak też i nawiązań do dziedziny muzyki, widoczne w takich wierszach jak „Uwertura”, „Opera”, „Do muzyka” i - zwłaszcza - „’Pieśń kurpiowska’ Szymanowskiego”. Takie i podobne sposoby kształtowania rzeczywistości przedstawionej wiązały się z faktem, iż bohater liryczny ma bardzo często cechy artysty, przede wszystkim zaś poety. Skutkiem tego było m. in. widzenie świata jako księgi, zawierające się w takich wyrażeniach jak „papier zachodu” („Bieguny”), „plakaty tęsknot” („Pieśń do bociana”), „Gazety, lustra głośne” („W pociągu”) czy „Depesze przebite tęczą” („Stolica”). Najpełniej taką koncepcję świata zawarł Piwowar w „Czytaniu nocą”, gdzie w każdej ze strof pojawiają się słowa z obszaru związanego z książką, np.:


Wieczoru gęste karty

w gruby nocy złożyć tom,

gdzie księżyca inicjał zatarty

drukowanych obłoków porasta mgłą.


W książce, w dziele, w tekście poetyckim zawiera się projekcja nowego świata, rzeczywistość poetycka, należąca do porządku wyobraźni, niejako materializuje się i przybiera kształty rzeczywiste. Piwowar także w tym zakresie nawiązał do poezji Peipera z jej wczesnego okresu.

Nowy świat i nowy pejzaż był budowany przez Piwowara w zbiorze „Co wieczór” z substancji dostarczonej przez współczesną rzeczywistość cywilizacyjną. Chodzi tu o takie np. ujęcia jak „rzęsy żarówek” („Z pamiętnika”), „motor nocy” („Gwiazda pijaka”) czy „elektryczna miłość” („Ziemia w podróży”). Ta tendencja najpełniejszy wyraz otrzymała w utworach ogłaszanych już po wydaniu wspomnianego zbioru, a zwłaszcza w cyklu zatytułowanym „Wiersze z Dąbrowy Górniczej”. Jeszcze na okładce książki „Śmierć młodzieńca w śródmieściu” znajdowała się informacja o przygotowywaniu do druku poematu pt. „Dąbrowa Górnicza” z rysunkami Henryka Wicińskiego, ale zamiar ten nie doczekał się realizacji.


Wiersze z Dąbrowy Górniczej

Utwory z tego cyklu oraz wiersze o podobnej tematyce, pisane przez Piwowara w ostatnich latach przed wojną, wolno traktować jako pewną całość, która częściowo mogła odpowiadać projektowanemu tomowi. Najkrócej mówiąc chodzi tu o utwory kreujące pejzaż miasta i to miasta o przemysłowym obliczu. Poeta urodził się wprawdzie w Krakowie, ale jego ziemią prawdziwie rodzinną było Zagłębie, bowiem tam upłynęło jego dzieciństwo i młodość. W liście do Anieli Daszewskiej z 1932 r. pisał, iż „krajobraz dąbrowski silniej niż krakowski wrósł mi w myśl”, co w poezji potwierdził strofą z wiersza „Flaga”:


Tu wrastam, gdzie się żyła spod ziemi wypruwa,

ponura żyła krwi wzburzonej,

gdzie pochmurne Zagłębie dłonią szorstką od blizn szwów,

kładzie swój ucisk na pierś październikowej narzeczonej.


Te sprawy otrzymały najpełniejsze wcielenie we wspomnianym poprzednio cyklu pt. „Wiersze z Dąbrowy Górniczej”, składającym się z trzech utworów: „Dąbrowa Górnicza”, „Powstanie” i „Gdy noc”. Pierwszy z nich przynosi apoteozę miasta, głównie poprzez zestawienie wyglądu jego fragmentów z dziełami sztuki (np. huta jako „czerwony pomnik ognia”). Obraz przemysłowego miasta ukazany też został w jego dynamice i ruchu, staje się ono polem walki o lepszy i doskonalszy kształt przyszłości („Miasto wypełnia się bitwą kolorów”). Owocem tej walki będzie nowy ład, obejmujący wszystkie elementy świata:


Ptaki i drzewa, ludzie i chmury wrastają w grunt węglowy;

człowiek - pomnik swego dzieła, ptak - serce jego cienia.

Ich skrzydła, tak samo jak ich głowy

żywi biała krew elektrycznego płomienia.


Druga część cyklu podejmuje problematykę sztuki poetyckiej, która staje się narzędziem tworzenia nowej rzeczywistości. Poeta nawiązał tu do takich wcześniejszych wierszy jak „Murarze”, gdzie wiersz rósł i rozwijał się według planu organicznego - układu rozkwitania. Co więcej - utwór to niejako i urzeczowiony, i zantropomorfizowany, a odniesień do różnych sfer rzeczywistości jest tu więcej:


Przez ciało wiersza świecą żyły płomienia.

Wiersz jak z cegły czerwony ocieka sztandarem.


Cały utwór jest jakby kreacją nowego świata („Ludzie stworzeni nagle”...), ten zaś stanowi jakby dzieło pracy poetyckiej: „Nadeszły dni poetów, są wszędzie!” Świat sztuki natomiast i świat poezji jest dla bohatera utworu Piwowara najdoskonalszą rzeczywistością:


Dom szeroki, jeśli zbudować go z pieśni!

Zbudować z pieśni, zbudować z marzenia!


Poezja daje bowiem zarys przyszłych, doskonalszych form życia społecznego, przenika wszystkie obszary egzystencji ludzkiej, uwzniośla życie człowieka, nadając mu sens zarówno moralny jak i estetyczny. Hymniczne uniesienie wyobraźni bohatera ku górze wskazują na optymizm oraz czystość moralną bohatera. Stąd też Piwowar był raczej poetą dnia niż nocy oraz wzniosłości, a nie poniżenia.

Jakby na przekór temu stwierdzeniu ostatnia część cyklu - „Gdy noc” - przynosi wizję „negatywną”, nokturnową, wypełnioną obrazami i aluzjami do gwałtownych zdarzeń i czynów (mowa jest np. o „zranionych trotuarach” i „szczęku łamanych noży”). Wygląd świata poetyckiego określają takie obrazy jak: „W strzępach oplutych krwią milknie ulica” lub: „Wszystko podarte i brudne. Każdy człowiek jak latarnia gaśnie za zakrętem”. Rzeczywistość ta jest dla bohatera nie do przyjęcia, gdyż zaprzecza idealnej projekcji świata. Bohater nie poprzestaje więc na opisie istniejącej sytuacji, lecz przeciwstawia jej zarys innej możliwości, wyrażającej się także w końcowej apostrofie: „Niech wszystko będzie inne, niech wszystko będzie młode!”.

„Wszystko - przyszłość” - można by powiedzieć za wierszem Piwowara „Flaga”. A także stwierdzić, iż najważniejsze sprawy w tej poezji rozgrywają się „na granicy obłoków” („Spotkanie”). Oba te stwierdzenia dadzą się odnieść nie tylko do postawy bohatera lirycznego, ale i do samego poety. W liście do narzeczonej z 1937 r. poeta pisał:

„Nigdy tyle nie marzyłem o przyszłości, nigdy jej tak nie pragnąłem i nigdy nie wiedziałem tak mocno, że w przyszłości zawiera się moje najlepsze szczęście”.

Los rychło okrutnie zadrwił z marzeń Piwowara. Jego ślub z Wandą Markiewiczówną w lipcu 1939 r. w katedrze katowickiej był połączony z mszą żałobną w intencji zmarłego przed paru miesiącami ojca. Wspólna droga życiowa Piwowarów rozpoczęła się więc pod niedobrą barwą i trwała zaledwie dwa miesiące - rozdzielił ich na zawsze wybuch wojny.


Wiersze obozowe

Ostatnie ze znanych nam wierszy poety pochodzą z jesieni i zimy 1939 r. Kiedyś w liście do narzeczonej pisał on, iż ma trzy wielkie miłości: kraj (ojczyzna), wolność i poezja. Po kampanii wrześniowej utracił ojczyznę i wolność, została mu tylko poezja. Utwory te były pisane już w niewoli, przeważnie w obozie w Starobielsku, na bibułkach do robienia papierosów i wniesione stamtąd w czasie wojny przez malarza Józefa Czapskiego, który jeszcze w czasie wojny dał je do opublikowania w prasie.

Niektóre z nich, jak np. „Z drogi” oraz „Żołnierz, który klęczy” mają charakter sprawozdawczego wspomnienia, zaktualizowanego w ponownym przeżyciu. Pierwszy z tych utworów przynosi syntetyczny obraz przeżywanej klęski


Iść z pochodami trupów, w zdradzie, w bezdroża popłochu:

dzieci zabite, drogi zabite, miasta zabite,

bogactwo, uroda wolności u okutych nóg;

kraj polny, kraj fabryczny mordowany z wysoka;


Podobna substancja liryczna wypełnia wiersz pt. „Żołnierz, który klęczy”. Ukazuje on świat odczłowieczony (,,Jest to pejzaż pogardy dla człowieka, więc nie ma tu ludzi”), a niebo, które w poezji Piwowara miało dotąd zawsze wartość dodatnią, tam bowiem znajdowały się zarysy lepszej przyszłości, teraz zmienia całkowicie swoją semantykę („niebo, sina koszula żołnierzy, obce sercu, wrogie głowie, dalekie ciału”). Sam bohater powraca tu do dawniejszego wątku drzewo-człowiek, ale w postaci gruntownie zmienionej. O ile poprzednio drzewo bywało antropomorfizowane, teraz jest wprost przeciwnie. ,,Ja jestem drzewo i zamilkam w męce” - czytamy w zakończeniu utworu.

W innych wierszach wprowadzał poeta realia obozowe (np. „Na pryczy”), ale wówczas, jak zresztą w większości ostatnich utworów, zostają one jakby zneutralizowane przez ucieczkę w sen, we wspomnienie albo też w marzenie na jawie, jak w jednym z wierszy pt. „Z cyklu Rysunki”:


Na ręce, która nie śpi, choć ją gwiazda myje

z całego brudu dnia, wśród nocy z smrodu onuc,

widzisz kwiat? Dajże mu zapłonąć!

W tym kwiecie moje myśli żyją.


Głównym jednak przedmiotem tych wierszy jest miłość i osoba ukochanej, niekiedy zestawiana z inną wielką wartością („Ojczyzno miła, żono ukochana!”). Do niej kieruje swoje myśli i uczucia („o żono razem, zawsze, zawsze”, „żono moja biała”), teraz też w nowej roli pojawiają się niektóre ważne motywy dawniejszej poezji Piwowara - gwiazda, ptak, liść, skrzydło, światło, a więc wszystko to, co ruchome, lekkie i lotne, dające możliwość nawiązania kontaktu z przedmiotem marzeń.

Także i w tych wierszach powrócił obraz nowego świata i jego odkrywcy. Ale „inny świat” odszedł już daleko od dawniejszych znaczeń, teraz odnosi się on nie - jak bywało poprzednio w poezji Piwowara - do przyszłości, lecz do wywołanego we wspomnieniu obrazu ukochanej. Najczęściej pojawia się ona w marzeniu sennym lub wiąże się z możliwością takiego marzenia. Mówi o tym apostrofa, zamykająca wiersz „Z cyklu „Rysunki”:


Której rąk dotyku, której ust oddechu,

której na piersiach spać - tak mi ogromnie trzeba!

Moja w płaczu, moja w śmiechu,

z mojej cielesnej ziemi i z serdecznego nieba!


To hymnicznie nacechowane wołanie, opatrzone datą 1 XII 1939, było ostatnim głosem tej poezji, jaki do nas doszedł. Przychodziły jeszcze ze Starobielska inne sygnały życia - kartki i telegramy, zanim poeta „odszedł z tragicznym krzykiem lub jeszcze bardziej tragicznym milczeniem ostatniej minuty młodego życia...” (WW, 8), jak to napisał z wielkim, niezawinionym niedomówieniem Leon Kruczkowski.



„Dwugłos wspomnień” Józef i Maria Czapscy, nakładem Polskiej Fundacji Kulturalnej, Londyn 1965


Józef Czapski, współwięzień ze starobielskiego obozu, przekazał świadectwo o poecie, gdzie postać jego bliższa jest „dawnego” Piwowara, aktywnego i myślami skierowanego ku przyszłości. Pisał on:

„Ile planów, ile żywych młodych projektów miał ten niski rudy chłopak w głowie. Debatowaliśmy nad przyszłymi wydawnictwami malarskimi i poetyckimi w Polsce, nad wielką monografią Apollinaire’a, z którego chciał zrobić nowego polskiego Conrada. [...] Wygłosił szereg odczytów, znalazł nawet deklamatorów, którzy najmniej popularnymi, najciekawszymi poezjami awangardowymi starali się zarazić słuchaczy. Do ostatniej chwili był Piwowar taki sam zwarty w sobie, zawsze gotów do ostrej dyskusji, entuzjasta poezji; czerwony Polak, całą myślą utkwiony nie we wspomnienie, ale w przyszłości”. (J. i M. Czapscy, „Dwugłos wspomnień”, Londyn 1965, s. 43).

Przyszłości tej zostało mu już jednak tak niewiele, jakże też okazała się ona odmienna od tego, co zawierało się w marzeniach poety i jego poezji...


BIBLIOGRAFIA

Utwory Piwowara

l. Wiersze wybrane. Wybór i redakcja J. Śpiewaka. Przedmowa L. Kruczkowskiego, Warszawa 1961 (skrót: WW).

2. Wiersze i wybór publicystyki. Opracowanie i wstęp; R. Lubas, Wrocław 1978.

3. Sztuka na gorąco. Szkice literackie. Opracowanie i wstęp T. Kłaka, Katowice 1987 (skrót: SG).

4. Karykatury. Tekst: Lech Piwowar. Rysunki: Zbigniew Pronaszko, Kraków 1936 (odpis w zbiorach autora).

Ważniejsze opracowania

l. M. Fazan, Lech Piwowar, w: Polski Słownik Biograficzny T. XXVI, s. 620-23.

2. M. Warneńska, W cieniu „Katarzyny”, Katowice 1961, s. 1 22-31 .

3. J. Pierzchała, Legenda Zagłębia. Wyd. 2, Katowice 1971.

4. S. r. Lee, Trudne przymierze, Polska awangarda poetycka w kręgu idei lewicy (1918-1939), Warszawa 1982.

5. T. Kłak, Ptak z węgla. Studia i szkice literackie, Katowice 1984, s. 183-244.

Inne

l. Listy Piwowara do rodziców, siostry oraz do Wandy Markiewiczówny (przeważnie bez dat i o nieustalonej chronologii) - w zbiorach Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie.

2. B. Piwowar, Życiorys Lecha Józefa Piwowara - w posiadaniu autora skrót: ŻLP).


Pierwodruk: Polska Akademia Nauk Oddział w Katowicach, Komisja Historycznoliteracka, wydano w serii „Spotkania z literaturą” nr 9, Katowice 1991 r.

Stowarzyszenie Instytut Literacki Kultura oraz Fundacja Kultury Paryskiej dziękują prof. Tadeuszowi Kłakowi za zgodę na niniejszą publikację.


Wydanie pism Lecha Piwowara „Sztuka na Gorąco”, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1987 r.