ROK TYSIĄC DZIEWIĘĆSET CZTERDZIEŚCI
Dnia 1 I
Sylwestra i Nowy Rok spędziliśmy u pp. Raczyńskich w Polskiej Ambasadzie. Było nudno, chociaż było sporo osób, ale okropnie niedobrane towarzystwo. Jedyną atrakcją był szampan, którym się ten nowy rok spotykało. Kolacji przedtem nie zjedliśmy żadnej i tam nam nie dali, więc niby okropnie głodni poszliśmy spać około czwartej nad ranem. Mnie tam zresztą zrobiło się niedobrze – myślałem, że zemdleję, ale jakoś przeszło. Dzień śpiący. Byli u nas dwaj Borkowscy (nudziarze, jak rzadko), ale ich się prędko wyrzuciło, bo pan kpt. Niezbrzycki wyjeżdża. Taksówką żeśmy popędzili na dworzec, gdzie ja czekałem w hali, a oni pobiegli na peron. Po tym wszystkim pojechaliśmy do Aro (kino) na bardzo dobry film „Deszcz w Indiach”.
Dnia 2 I
Dziś załatwialiśmy sprawunki i byli w Angelescu.
Wieczorem była lekcja francuskiego, no ale taka, jak już dawno nie pamiętam.
Następna