[HENRYK GIEDROYĆ]
Strony 92, 93


    Dnia 20 I sobota
Ganianina. Ostatnia lekcja angielskiego z panem Rusinem. Jedzie do Anglji (szczęśliwiec), a u nas to już tydzień mija za tygodniem, i nic, i nic. Ja będę miał lekcje teraz z panem Lilienem. Byłem u dentysty, zrobił już dwie plomby w przednich zębach. Tatiana urządziła bridge, więc ja z Jurkiem poszliśmy do kina na sowiecki film pt. „Księżniczka Ludmiła”.

    Dnia 21 I
Dziś pożegnaliśmy Rusina z Tatianą w „Nestorze”, ja wyszedłem pierwszy i odwiozłem serwis madame Balanescu. Wróciłem do domu i miałem bardzo poważną rozmowę z Tatianą na temat mojej nauki, ustosunkowania się do pracy i w ogóle charakteru. Trzeba przyznać, że bardzo mądrze to wszystko wyłożyła na stół i przemówiła do sumienia, aż się popłakałem i obiecałem poprawę. Inna sprawa, że do nauki to ja się wcale nie przykładałem i odwalałem, aby zbyć. Po obiedzie podwieczorek sobie zjedliśmy na „Livingston Stansky” (w kinie Carlton). Kolację zjedliśmy w domu.

    Dnia 22 I
Dziś rano podałem się w redakcji do dymisji, ponieważ postanowiłem na całą parę wziąć się do nauki. Kupiłem sobie angielskie czasopismo i odniosłem kartki do Czerwonego Krzyża do pana Frąckiewicza. Dziś zaraz poszły, dodałem do swoich też i dwa listy Pietrkiewiczów, robiąc im przysługę (naturalnie cel

Następna