[HENRYK GIEDROYĆ]
Strony 24, 25



Jurka. Ponieważ Jurek do tej godziny nie przyjechał, miałem iść z Tatianą na kolację, ale wpadła pani Raisa uradowana jak świnka w deszcz i wyciągnęła Tatianę na kolację, ja zostałem na lodzie i musiałem sam iść coś zjeść.

    Dnia 13 października Piątek.
Mimo tak feralnej daty nic się nie stało. Obiad jedliśmy w Bar „Romano-Italiano”. Potem dowiedziałem się od Jurka, że najprawdopodobniej od poniedziałku w Instytucie Polskim będę pracował. Późno wieczorem przyszła Tatiana obudziła mnie i żeśmy sobie porozmawiali do godziny pierwszej w nocy. Dowiedziałem się, że uważa mnie za swego przyjaciela i rozmawialiśmy bardzo długo o życiu i o ludziach. Ona jest okropnie kochana.

    Dnia 14 października
Dotychczas w swym pamiętniku pisałem same fakty, a właściwie powinienem zapisywać swe wrażenia. Nie mogłem tego dotychczas robić, ponieważ nie pamiętałem swoich wrażeń.
Ogólne moje wrażenie po przejściu granicy rumuńskiej było takie, jakby coś runęło, coś się za mną zamknęło. Było mi już wszystko jedno, co się potem ze mną stanie, pojedziemy dalej, czy nie pojedziemy. Codziennie wieczorem, gdy kładłem się spać, myślałem o rodzicach, szczególnie o matce.
Następna