[HENRYK GIEDROYĆ]
Strony 46, 47



o tym Jurkowi, to wjechał na mnie z twarzą, że oszalałem. Skończyło się na tym, że wieczorem kupiłem kwiaty i paczkę Chesterfieldów. Jurek zainteresował się jakimiś Polakami, którzy przeszli (ze Lwowa) zieloną granicę. Mnie się oni osobiście nie bardzo podobają. Jurek jest nimi zachwycony, ale obawiam się, żeby to nie było tak, jak z panem Rathausem. Poza tym, zdaje się, ma szczery zamiar wrócić do sowieckiej części. Właściwie poszedłbym z nim razem, ale przecież nie mogę zostawić Tatiany, bo jeszcze gotowa zrobić jakieś głupstwo. No i tak, nie wiem, co powinienem wówczas uczynić. Tymczasem trzeba na Jurka uważać, żeby przypadkiem tego nie zrobił.

   Dnia 11 listopada
Tatiany urodziny i Rocznica odzyskania niepodległości – o perfidnie szydercze święto „odzyskania niepodległości”. Z samego rana powinszowałem Tatianie i złożyłem swój prezent. Była bardzo zadowolona, a to wystarczyło aby mnie wprawić w wyśmienity humor. Humor ten zresztą (Tatiany) popsuł Jurek. Ten zawsze musi z czymś wyleźć wtedy kiedy nie potrzeba. Poszliśmy we trójkę do kościoła, a potem ja z Tatianą na czekoladę do Angeliscu. Po obiedzie humory się poprawiły, a to dzięki mnie, ponieważ Jurka
Następna