[HENRYK GIEDROYĆ]
Strony 76, 77



psiakrew, żeby dla nich coś zrobić, czy to z wymianą czy z jaką posadą, a taki syn mówi, że przeze mnie nie dostał posady. Zdenerwowałem się strasznie i opowiedziałem wszystko Tatty, która mnie pocieszyła. Jest to mój pierwszy zawód na ludziach. Przed obiadem przyszły listy od przyjaciela Tatiany, w których bardzo niewyraźnie pisze o Mamie. List ten mnie jeszcze bardziej zdenerwował.
Aż wreszcie wieczorem Jurek dzwoni, że przyszedł list od Mamy i że wszystko w porządku. To już usiedzieć nie mogłem. Kupiliśmy z Tatty wystawną kolację z wódką i winem i czekaliśmy na Jurka. Wreszcie przyszedł. Tatty odczytała głośno list i pod koniec się rozpłakała, a my za nią. Rzeczywiście list tak dobry, tak wzruszający, tak kochany, po prostu święty. Teraz dopiero poczułem, ile zawiniłem względem Mamy. A ona taka kochana, wszystko zawsze przebaczała. List ten będzie chyba relikwią moją na cały czas rozłąki, najdroższą pamiątką na całe życie. Kochana Mama nawet napisała, że Zosia zdrowa – to już przechodzi wszystko. Żeśmy się potem trochę zaleli z radości.
O Boże, żebym ja mógł Mamę jak najprędzej zobaczyć.
Następna