[HENRYK GIEDROYĆ]
Strony 96, 97


    Dnia 26 I
Jestem chory, rano 37.3, wieczorem 37.3. Rano porządki, po południu trochę się uczę. Tatiana poszła na bridge’a, kolację zjadłem z Jurkiem.

   Dnia 27 I
Tatiana od trzech dni w okropnie złym humorze, w każdym razie w stosunku do mnie. Wczoraj na bridgu te babsztyle miały jej powiedzieć, że się niegrzecznie zachowuję w stosunku do nich. Wernerową ostatni raz widziałem u nas na bridge’u. Maczysłowską Bóg wie, jak dawno i w ogóle nie wiem, co one ode mnie chcą. Wieczorem Tatiana wyszła do Jurka, wrócili koło 11tej.

    Dnia 28 I
Jestem chory; ciągle się temperatura trzyma powyżej 37° i gruczoły bolą tak, że z trudem mogę jeść. Na dzisiaj też humorek odpowiedzialny, nie można powiedzieć. Wieczorem poszli do kina. Napisałem kartkę do Mamy.

    Dnia 29 I
No, wreszcie gorączka spadła, poszedłem na pierwszy spacer. Miałem dojść tylko do strada Academii, a poszedłem kilka kroków dalej do redakcji zobaczyć się z Pietrkiewiczami. Tatiana poszła po południu do redakcji i dowiedziała się, że tam byłem, przyszła, zrobiła mi awanturę, że ją oszukuję itd.

    Dnia 30 I
Miałem dziś pierwszą lekcję angielskiego po chorobie. Odebrałem następnie zdjęcia od Roentgenologa. Przedtem jeszcze napisałem list do ojca na imieniny, do którego wszyscy się dopisali – żeby nie ja, to w ogóle by zapomnieli. List ten

Następna