Dnia 2 IV
Wstałem rano – śniadanie w domu. O 11tej „lekcja” u Lali, a o 11.30 poszliśmy do Angelescu. Poznałem Ferdzia z Lalą – napsuł mi krwi co niemiara. Spotkaliśmy się tam z Tatianą i pojechaliśmy do Angielskiego Instytutu. Potem odpowadziłem Lalę na obiad. W domu awantura co się zowie, zresztą dostałem zasłużenie. Do końca dnia siedzę w domu.
Dnia 3 IV
Smutny dzień. Rano nasłuchałem się różnych nieprzyjemnych rzeczy od Tatiany. Poszedłem do Lali, ale jej w domu nie było. Poszedłem więc do Ferdzia, potem jeszcze raz do Lali; dostałem bilecik i jeszcze raz dowiedziałem się, że jutro jedzie.
Dn 3 IV 1940 roku, Bukareszt
Z wszelkimi reklamacjami proszę zgłaszać się do daty 21 II 40 r. !!!
Duda, nie pokazuj więcej nigdy i nikomu tego pamiętnika. Na tej mnie tak wspaniałomyślnie ofiarowanej kartce, chętnie umieściłabym wszystko co ci sprawia przyjemność, ale to bardzo trudno wychodzi z pod pióra. Twoim refrenem dziś było „Skończył się miły flircik”! Jutro wyjeżdżam, a za tydzień zapomniesz w ogóle, że coś tam było. I właściwie tak będzie najlepiej! Wiedz, że zachowam na długo miłe wspomnienie, jeśli będzisz musiał wyjechać i dzisiejszy dzień będzie ostatnim. Zresztą co tu dużo pisać – zgłoś się do mnie dwudziestego pierwszego lutego, tam znajdziesz parę miłych słów dla mnie!!!
Lala
P.S.
To nie bardzo ma sens, ale sam tak chciałeś.
Następna