[HENRYK GIEDROYĆ]
Strony 138, 138



Trochę mi jakoś dziwnie, czegoś brak i czegoś tęskno, smutno choć słońce pięknie świeci. – Ciekawym czy napisze jak obiecywała?

   Dnia 5 IV
Listu od Lali nie ma.

   Dnia 6 IV
Byłem u fryzjera, osmyczył mnie więc poszedłem z Ferdziem drugi raz po południu. Gadaliśmy z manicurzystkami – zupełnie sobie niczego. Ferdzio powiedział; że je wszystkie „zna” i że całkiem, całkiem. Trzeba będzie sobie jedną zafundować. Dawno już kobiety nie miałem.
Listu od Lali nie ma.
Byliśmy po tym w czwórkę w Trianon na „Sherlocku Holmesie”. Potem jeździliśmy taksówką chyba pół godziny – pogoda okropna – szukając wolnego miejsca w restauracji. Wreszcie znaleźliśmy w „Continentalu” i tamże zjedliśmy kolację.

   Dnia 7 IV
Pogoda – coś niesamowitego zawierucha śnieżna.
Rano zadzwonił Ferdzio – umarła siostra Młodeckiego. Zaraz Tatiana dzwoniła do Ponińskiej i do czort wie kogo, żeby im pomogli, bo przecież są bez grosza.
U nas był proszony obiad, byli: Miłoszewski, Kurnicki. Hankay wpadł na kawę. Wyszli o godzinie 8mej. Ten Kurnicki bardzo mi podobał – wspaniały typ
Następna