Redaktor jest bardzo zainteresowany opinią prasy ukraińskiej na temat Kongresu Wolności Kultury, który odbył się w czerwcu 1950 r., i zgłoszonej przez J. Czapskiego podczas obrad propozycji stworzenia uniwersytetu dla młodzieży zza żelaznej kurtyny. Prosi Osadczuka o przesłanie materiałów na ten temat.
David Rousset, który jako pierwszy użył słowa „gułag” dla opisania sowieckiego systemu więzień, został oskarżony przez gazetę „Les Lettres Françaises” o kłamstwa na temat Związku Sowieckiego. Rousset wytoczył im proces, który później wygrał. Giedroyc w tym liście prosi Osadczuka o pomoc w gromadzeniu materiałów związanych z obozami koncentracyjnymi na Ukrainie.
Bohdan Osadczuk opisuje Redaktorowi swój udział w amerykańskim seminarium dyskusyjnym, na którym jako jedyny musiał „reprezentować i bronić narodów uciemiężonych przez imperializm sowiecki, może więc Pan sobie wyobrazić, iż roboty miałem kupę”.
Giedroyc namawia Osadczuka na spotkanie we Francji, a potem nawiązanie stałej współpracy. Ponadto prosi o wszelkie informacje nt. odbywającego się w Berlinie Wschodnim festiwalu młodzieży.
Niestrudzony Redaktor od kolejnych osób próbuje dowiedzieć się, jak będzie z debitem dla „Kultury” w Polsce. W związku z odwilżą były nadzieje, że uda się zorganizować normalną sprzedaż w kraju, ale z listu na list wygląda to coraz mniej prawdopodobnie.
Giedroyc opisuje szczegółowo złą sytuację polskich intelektualistów – represje wobec naukowców i artystów. Streszcza też problemy z tłumaczeniem zbioru Abrama Terca „Sąd idzie. Co to jest realizm socjalistyczny”.
Wizyta Gierka w Paryżu budzi duże zainteresowanie wśród polskiej emigracji. Giedroyc namawia Osadczuka na wizytę w tym samym terminie, zwłaszcza że ma wtedy zostać rozstrzygnięta sprawa Biblioteki Polskiej w Paryżu.
Co spotkało Osadczuka na lotnisku? „Później dosłyszałem: »Kurwa, Władek, słyszałeś jak ten Ukrainiec zaiwania po polsku. Kurwa, wyszkolili widocznie nowe kadry«.Na to drugi: »Ale to starszy gość, kurwa, to z tych przedwojennych Rusinów co umieli po polsku«”.
O próbach utworzenia w Warszawie klubu polsko-ukraińskiego, które nie udają się z braku czasu. Komentarz do „Ogniem i mieczem”: „Mnie się nie spodobało, bo brakuje stepów, za dużo gadulstwa Zagłoby, pijaństwa i bijatyk”.