Rzym,
1940-02-20
, o. Innocenty Maria Bocheński
Właśnie wczoraj napisałem do Pana kartkę, dziś otrzymuję (przez Ambasadę) Jego list z 12 b.m. i spieszę odpowiedzieć. Przede wszystkim … kondolencje z powodu intryg, których Pan jest przedmiotem. To samo dzieje się tutaj. Jest to wynik kilku czynników: z jednej strony opozycja dawniejsza używa sobie – z drugiej w łonie samej opozycji wypłynęły bardzo mierne figury (po prostu dlatego, że dzielniejsze zostały w kraju) – wreszcie panuje niewątpliwa psychoza: ludzie mają po prostu bzika. Zresztą w Polsce jest podobne. Prowincjał niemiecki mojego Zakonu, który bawi w Rzymie, opowiada, że jest w jego miejscowości około 80-ciu Polaków, którzy – co owego Prowincjała mocno bawi – bardziej nienawidzą Rydza niż Hitlera i wszystkim o tym opowiadają. Tu w Rzymie moja robota około ulżenia doli wywiezionych profesorów krakowskim spotykała się ustawicznie z sabotażem wiadomych czynników; tak np. stale odmawiali wszelkich informacji, jakie przypadkiem posiadali. Niemniej u góry w Paryżu patrzą trochę spokojniej na rzeczy – tak np. kiedy tutejsi endecy sporządzili wielki memoriał dowodzący zdrady Wieniawy, wrzucono go do kosza. To są … ciekawe zjawiska … – moim zdaniem mamy do czynienia z rozkładem społecznym emigracji, analogicznym do butwienia odciętego członka ciała …. dlatego też emigracja nigdy do kraju nie wraca w roli czynniki rządzącego.
Co do konkrtenych spraw, to Wełpa wyjechał do Francji, bodaj do wojska, nie posiadam jego adresu. Synowieckiego przyduszę jutro. Oto jest w Krakowie, jak Pan wie (Wasilewskiego 14) – podałem mu Pański adres. Trudzi się handlem żelaza, ale zdaje mi się, że źle mu idzie. Ja do Francji się nie wybieram, byłem chory, a potem mocno zrażony moimi ziomkami. NIemniej …łem starania, aby dostać z Warszawy moje « De article niektóre », a może i o katalizycmie coś napiszę. Naprawdę jednak straszliwie mi się nie chce. Bo i po co właściwie? Ważne rzeczy dzieją się tylko w Polsce – to też nie dziwię się Panu, że rozmyśla o powrocie. Tam jest coś do zrobienia. Henryk Borkowski bardzo mi się dziwił, że wyjeżdżam i stanowczo odradzał – ale mój wypadek był dość szczególny, jako że moja placówka jest w Rzymie. Nie mniej szczerze żałuje, że nie zostałem, że nie pojechałem z kolegami do La… itd. – bo tu ma …zaraz od … pracy na emigracji. Chwała Bogu, że ja mogę istnienie moich ziomków ignorować. Ale przyjemnie to nie jest, kiedy to plugastwo zupełnie bez powodu stara mi się wszystkimi możliwymi drogami, przez donosy do przełożonych oszczerstwa, fałszowanie listów itd. zaszkodzić.
Mimo wszystko zaintrygował mnie Pan swoją propozycją napisania owych broszur – bo Pan dodaje ”byłyby obliczone na kraj“. Tylko jak Pan to sobie myśli?
Tyle na dzisiaj. Po porozumieniu z Synowieckim napiszę Panu ponownie. Łączę serdeczne pozdrowienia
JInBocheński OP
PS. Ponawiam prośbę o adres Tennenbauma, albo Borkowskich. Gdyby przypadkiem byli w Rumunii czy wolno by Pana prosić o napisanie im, aby się ze mną skomunikowali?